Nie damy rady bez pomocy Amerykanów

Po katastrofie CASY w armii trwa weryfikacja metod szkoleniowych. Sprawa Nangar Khel ma być wyjaśniona do końca czerwca. Weryfikacja byłych żołnierzy WSI będzie prowadzona, chociaż innymi metodami. Opanowana jest też sytuacja w Bielsku-Białej, gdzie zbyt wielu żołnierzy miało wyroki – zapewnia „Rz” szef MON

Publikacja: 03.06.2008 02:30

Nie damy rady bez pomocy Amerykanów

Foto: Reporter

Rz: Mówił pan ostatnio, że Polska oczekuje od Stanów Zjednoczonych pomocy liczonej w dziesiątkach milionów dolarów rocznie. W jaki sposób miałoby to wzmocnić nasze bezpieczeństwo, co jest podstawowym warunkiem stawianym podczas negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej? Przecież to niewielki ułamek budżetu naszej armii.

Bogdan Klich:

Moim zdaniem umieszczenie na terenie Polski instalacji amerykańskich może dać korzyści, ale pociąga też za sobą nowe wyzwania i zagrożenia.

Z jednej strony włącza Polskę w amerykański system obronny, z drugiej jednak zwiększa ryzyko ataku rakietowego czy terrorystycznego. Te zagrożenia wymagają od nas dodatkowych inwestycji w siły zbrojne, inwestycji, na które nas nie stać. Dlatego rozmawiamy z Amerykanami na temat ich udziału w modernizacji naszych sił zbrojnych.

Amerykanie przecież nie wykluczają wzmocnienia naszej obrony kontrwywiadowczej, co jest kluczową pomocą w walce z zagrożeniem terrorystycznym. Trudno im jednak zaakceptować pogląd, że obecność amerykańskich rakiet naraża nas na rosyjski atak, w związku z czym potrzebujemy nowoczesnej obrony przeciwrakietowej.

We współczesnym świecie wciąż obowiązuje doktryna odstraszania. Jeżeli ktoś dysponuje odpowiednią bronią, jest mniej narażony na atak ze strony innego państwa niż ten, kto takim uzbrojeniem nie dysponuje. Musimy mieć środki, którymi będziemy w stanie bronić terytorium naszego kraju, w tym także znajdującej się na nim bazy przed atakiem rakietami krótkiego i średniego zasięgu. A bez amerykańskiego wsparcia z tym wyzwaniem sobie nie poradzimy, ponieważ koszty zakupu nowoczesnych systemów obrony powietrznej są ogromne. Nie mogę wchodzić w szczegóły negocjacji, ale wszelkie informacje, że znalazły się one w impasie, są nieprawdziwe.

Nie ustępujemy w sprawie tarczy, wycofujemy się z Iraku. Czy bliski sojusz ze Stanami Zjednoczonymi chcemy zrównoważyć umacnianiem naszej pozycji w NATO i większym zaangażowaniem w tworzenie europejskiej polityki obronnej?

Staramy się równoważyć dwa wymiary naszego bezpieczeństwa, atlantycki i europejski. Ten model był przez długie dziesięciolecia realizowany z powodzeniem w innych krajach. Lojalni i wobec Ameryki, i wobec Europy byli Niemcy, do czasu, kiedy kanclerz Gerhard Schroeder nie zburzył tej równowagi. Do takiego modelu zmierza teraz Francja, która wraca do struktur wojskowych NATO. W moim przekonaniu tak też powinna wyglądać długofalowa polityka Polski, bo na równowadze między Europą a Ameryką nasze bezpieczeństwo najwięcej może zyskać. Wysyłając naszych żołnierzy do Czadu, budujemy pozycję Polski w Europie, a przejmując odpowiedzialność za prowincję Ghazni w Afganistanie, wzmacniamy nasze więzi z Amerykanami.

Misja w Afganistanie przyniosła chyba największe szkody dla wizerunku naszej armii. Chodzi o ostrzelanie wioski Nangar Khel, gdzie zginęli cywile, a potem sposób, w jaki zatrzymano żołnierzy.

Nie zamierzam komentować działań prokuratury ani w żaden sposób wpływać na postępowanie sądowe. Prosiłem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego jedynie o to, aby prokuratura jak najszybciej zakończyła sprawę. Im szybciej zostanie wyjaśniona, tym lepiej dla prestiżu wojska w kraju i dla naszych misji za granicą.

Informacje, że rozmowy w sprawie tarczy znalazły się w impasie, są nieprawdziwe

Minister Ćwiąkalski przyrzekł, że sprawa zostanie zamknięta do końca czerwca. Ale to, że staram się zachować neutralność w postępowaniu, nie znaczy, że nie wspieram rodzin i samych żołnierzy. Piątego dnia po objęciu urzędu podjąłem decyzję, której nie był w stanie podjąć mój poprzednik, że wojsko zapłaci za koszty obsługi prawnej żołnierzy aresztowanych w sprawie Nangar Khel. Wyłożyliśmy na ten cel 148 tysięcy złotych. Poza tym w ramach nowelizacji ustawy, która w przyszłym tygodniu zostanie przekazana Radzie Ministrów, postulujemy wprowadzenie na stałe zasady, że żołnierz, który jest podejrzany o popełnienie przestępstwa w związku z wykonywaniem obowiązków, będzie miał prawnie zagwarantowaną pomoc MON.

To może resort sporo kosztować, bo sam pan minister mówił, że w elitarnym 18. Batalionie Szturmowo-Desantowym jest zbyt dużo osób z wyrokami. Taka wypowiedź chyba nie zwiększa prestiżu munduru.

Jestem głęboko przekonany, że w wojsku nie można zamiatać spraw pod dywan, a to była praktyka stosowana w armii. Przejrzystość powinna dotyczyć także wojska. Sytuacja w 18. Batalionie jest opanowana dzięki zmianie dowódcy. Zamknęliśmy też sprawę katastrofy CASY, która jest równie bolesna jak Nangar Khel. Wnioski z zakończonych dochodzeń pomogły nam przygotować nowelizację ustawy o dyscyplinie wojskowej, którą niebawem skierujemy do Sejmu. Umożliwi ona skrócenie postępowań dyscyplinarnych.

Wprowadzi nowy system nagród i kar. W wojsku odbywa się też weryfikacja metod szkoleniowych, aby były lepiej dostosowane do nowoczesnego sprzętu i uzbrojenia.

Może trzeba po prostu jak najszybciej wprowadzić armię zawodową?

Ten proces został już uruchomiony decyzją z 14 lutego. Tegoroczny pobór będzie ostatnim. To znaczy, że w grudniu po raz ostatni poborowi staną przed komisjami i kiedy po dziewięciu miesiącach służby pójdą do cywila, koszary opustoszeją. Wdrażamy odpowiednie przepisy, które umożliwią nam zastąpienie poboru rekrutacją ochotników od 2010 roku, kiedy będziemy mieli całkiem zawodową armię. Całkowicie zmienia się też sposób zakwaterowania żołnierzy zawodowych. Będą mieli wybór między kwaterą a gotówką, za którą będą mogli wynająć dowolne mieszkanie.

Czym jeszcze chce pan przekonać młodzież, że warto wstępować do wojska?

Warunki finansowe służby szybko się poprawiają. Zgodnie z tegoroczną decyzją żołnierz służby nadterminowej otrzymuje wynagrodzenie wyższe o około 600 złotych niż rok temu. To w sumie ciągle niewiele, bo 1700 – 1800 złotych brutto, ale w przyszłym roku otrzyma kolejne 500 złotych więcej. Wynagrodzenia dla żołnierzy zawodowych wzrosły o 12 proc., czyli więcej niż w wielu innych sektorach życia publicznego. I ten wzrost będzie jeszcze wyższy.

Jak się układa współpraca z prezydentem? Czy to, że Lech Kaczyński mianował tylko 3 z 15 generałów, których pan zaproponował, było ostrzeżeniem, aby wcześniej uzgadniał pan takie kandydatury?

Jestem od samego początku urzędowania gotów do konsultowania wszystkiego, co dotyczy wojska, z panem prezydentem. I taką gotowość w dalszym ciągu podtrzymuję. Prezydent zadecydował, że mianuje tylko kilku generałów z przedstawionej przeze mnie listy, ale jednocześnie publicznie zadeklarował, że to nie ostatnia okazja w tym roku. Sam wymienił jeszcze Święto Wojska Polskiego 15 sierpnia i Dzień Niepodległości 11 listopada. Rozmawiałem kilka dni temu z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego ministrem Władysławem Stasiakiem i poinformowałem go, że nie będę zmieniał ani uzupełniał listy kandydatur.

Teraz ruch należy do pana prezydenta. A lista pozostałych 12 osób jest dobra, bo są to żołnierze zasłużeni, godni awansu. W wielu przypadkach powinni być awansowani w związku z już zajmowanymi stanowiskami.

Miał pan sygnały z Pałacu Prezydenckiego, że prezydent akceptuje te nazwiska?

Ani w przeddzień tzw. sporu o generałów, ani podczas ostatniej rozmowy ze mną pan prezydent nie wyraził zastrzeżeń do żadnej z osób umieszczonych na tej liście.

Inna sporna sprawa między MON a Pałacem Prezydenckim to weryfikacja byłych żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych. Komisja weryfikacyjna kierowana przez Jana Olszewskiego nie zdąży w ustawowym terminie, czyli do końca czerwca. Jest szansa na porozumienie w sprawie kontynuowania weryfikacji?

Na razie do laski marszałkowskiej została przesłana nowela ustawy, w której rząd proponuje, aby po 30 czerwca bieżącego roku w przypadku niezakończenia weryfikacji ci żołnierze, którzy poddali się jej dobrowolnie, ale nie zostali jeszcze zweryfikowani, mogli służyć w wywiadzie (SWW) lub kontrwywiadzie wojskowym (SKW). Zakończyłem też prace nad czterema rozporządzeniami, które umożliwią kontynuowanie weryfikacji, gdyby komisja nie zakończyła swojej pracy. Mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu będę mógł je podpisać. Weryfikacja będzie prowadzona, chociaż innymi metodami. Zapewniam, że będą one zgodne z wszelkimi standardami. Na pewno nie będzie tak, że do służby w SKW lub SWW będą przyjmowani ci, którzy się nie poddali weryfikacji. Nie ma żadnej szczeliny, którą mogliby się wcisnąć do nowych służb.

Rz: Mówił pan ostatnio, że Polska oczekuje od Stanów Zjednoczonych pomocy liczonej w dziesiątkach milionów dolarów rocznie. W jaki sposób miałoby to wzmocnić nasze bezpieczeństwo, co jest podstawowym warunkiem stawianym podczas negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej? Przecież to niewielki ułamek budżetu naszej armii.

Bogdan Klich:

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!