O takich planach poinformował rosyjski ambasador w Mińsku Aleksander Surikow. Zasugerował, że układ Białorusi i Rosji o wycofaniu z białoruskiego terytorium broni jądrowej (podpisany w 1994 r.) nie będzie przeszkodą. – Tej umowy nikt nie może naruszyć, ale kwestie związane z działaniami przeciwrakietowymi mogą być rozpatrywane – podkreślił.

Chodzi o rozmieszczenie na Białorusi wyrzutni rakiet Iskander (ich baza już znajduje się w obwodzie kaliningradzkim) oraz strategicznych bombowców, które mogą przenosić bomby atomowe.

Plany te miałyby być zrealizowane, gdyby Waszyngton i Warszawa podpisały porozumienie o rozlokowaniu elementów tarczy antyrakietowej w Redzikowie pod Słupskiem. – Nie widzimy przeszkód, aby przyjąć rosyjską propozycję. Przecież wiecie, jak bardzo jesteśmy zintegrowani. Dotyczy to także sfery obronnej – powiedział portalowi Newsru.com urzędnik białoruskiego MSZ. Zdaniem ekspertów gdyby groźba Kremla została zrealizowana, rosyjskie lotnictwo uzyskałoby doskonałą bazę wypadową. – Lot bombowca z rosyjskiej granicy do Warszawy zajmie ok. godziny. Z bazy w białoruskich Baranowiczach zaledwie 15 minut – powiedział „Rz” były minister obrony Białorusi Paweł Kozłowski.

Rosja od początku była przeciwna budowie tarczy w Europie Wschodniej.