Rz: We wtorek talibowie wciągnęli w pułapkę Francuzów – zginęło 10 żołnierzy. W środę zginęło trzech Polaków. Wcześniej uderzyli na bazę NATO. Skąd to nagłe nasilenie ataków?
Krzysztof Liedel: To z pewnością wcześniej dobrze zorganizowana ofensywa talibów. Wiem, że Amerykanom udało się zatrzymać ostatnio kilkanaście grup samobójców, którzy szykowali się do nowych ataków. A było ich jeszcze co najmniej dwa razy tyle. Do tego dołączyć można Algierię, gdzie też ostatnio doszło do zamachów. Za pomocą tej ofensywy al Kaida może więc próbować pokazać, że wciąż istnieje i że jest groźna. Albo odwrócić uwagę od wielkiego zamachu, który szykuje. Widać, że bojownicy al Kaidy przenoszą do Afganistanu techniki sprawdzone w Iraku.
Zachodni analitycy zauważają, że przenoszą się i sami bojownicy, których strumień płynie teraz właśnie z Iraku w kierunku afgańskich gór. Dlaczego?
Rzeczywiście, al Kaida powoli odpuszcza sobie walkę o Irak. Ci, którzy przyjechali tam z innych krajów regionu lub z Europy, przenoszą się do Afganistanu, bo tam widzą większe szanse na zwycięstwo. Poza tym, wydaje się, że najważniejsi przywódcy al Kaidy nadal ukrywają się na pograniczu afgańsko-pakistańskim i łatwiej jest im tam koordynować akcje.
Jak bardzo pomaga im kryzys w Pakistanie związany z odejściem prezydenta Muszarrafa?