Kaczyński nie ma konkurenta

Do kolejnej kampanii jest jeszcze sporo czasu. Jestem przekonany, że wyciągniemy wnioski z błędów ostatnich miesięcy - rozmowa z Adamem Bielanem, wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, rzecznikiem prasowym PiS.

Aktualizacja: 15.09.2008 08:49 Publikacja: 14.09.2008 20:49

PO robi wszystko, by w następnym Sejmie nie było PSL – uważa Adam Bielan, europoseł PiS

PO robi wszystko, by w następnym Sejmie nie było PSL – uważa Adam Bielan, europoseł PiS

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

- To tak już będzie do wyborów prezydenckich?

- Czyli jak?

- Walka dwóch armii z generałami na czele. Z Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem.

- Jestem pesymistą. Jak sam to kiedyś przyznał, największym marzeniem Donalda Tuska jest zostać prezydentem. Dlatego jeśli zaczął tę walkę trzy lata przed wyborami prezydenckimi, to nie po to by półtora roku przed tym głosowaniem ją kończyć. Tusk pokazał wszystkim, którzy uważali go parę lat temu za trochę niezdarnego w rozgrywkach wewnątrzpartyjnych, że potrafi być osobą niezwykle brutalną. Bezwzględną.

- W czym ta brutalność miałaby się przejawiać?

- Proszę spytać o to Macieja Płażyńskiego, Zyty Gilowskiej, Pawła Piskorskiego, Jana Rokity, Liliany Sonik i wielu innych, którzy polegli na polu walki z Grzegorzem Schetyną i Donaldem Tuskiem.

- A ja mogę wymieniać nazwiska: Ludwika Dorna, Michała K. Ujazdowskiego, Pawła Zalewskiego, czyli ważnych polityków PiS.

- Nie wyrzuciliśmy nikogo. Dwaj ostatni odeszli sami, natomiast Dorn nie odszedł.

- Tylko musi pisać na swoim blogu, żeby zaistnieć?

- To przesada. Przecież chodzi na zebrania klubu PiS, ma znacznie więcej kanałów komunikacji z kierownictwem, niż pisanie blogów.

- Jak doradzać w sprawach wizerunku komuś, kto nie lubi dziennikarzy? Ani prezydent, ani tym bardziej prezes PiS dziennikarzy nie lubią?

- Dlaczego Pani uważa, że nie lubią dziennikarzy? Prezydent jest ostatnio bardzo aktywny medialnie. Podczas swojego urlopu, którego tak naprawdę nie miał, udzielił dziesiątki wywiadów. Tylko, że stare media....

- Stare media, czyli jakie?

- Inne niż Internet. Prasa i telewizja mogą manipulować przekazem poprzez wyrywanie fragmentów wypowiedzi z kontekstu i manipulowanie obrazem. Wiele mediów nie potrafi ukryć, że czują się w obowiązku powstrzymać ten straszny PiS przed powrotem do władzy. Te same wydarzenia potrafią różnie przedstawiać w zależności od tego czy leży to w interesie Platformy.

- Proszę o jakiś przykład?

- Choćby sprawa defilady z okazji święta wojska polskiego. Śledziłem dokładnie pewien kanał informacyjny rok temu. Wtedy było to naśmiewanie się z tego pomysłu, że to machanie szabelką, wyliczanie ile to kosztuje podatników. W tym roku defiladę organizował już rząd Donalda Tuska. Zastanawiałem się co zrobią ci biedni dziennikarze. I nagle usłyszałem, taka defilada to dobrze zainwestowane pieniądze, bo jest duże zainteresowanie społeczne. Medialny obraz tego samego wydarzenia zmienił się tylko dlatego, że PO doszła do władzy. Podobnie było z tarczą antyrakietową. Do momentu podjęcia decyzji przez Tuska wiele reżimowych mediów robiło wszystko, żeby...

- Czym są „reżimowe media”?

- Media, które popierają rząd, reżim, ze względu na poglądy dziennikarzy, bądź interesy właścicieli. Zrobiły bardzo dużo, żeby PO wygrała wybory i zrobią wiele, by jej nie straciła. Więc te media robiły dużo, żeby obrzydzić pomysł instalacji tarczy, bo przecież popierał to PiS, a PO była przeciwko. I nagle okazało się, że tarcza jest świetna, chociaż warunki praktycznie się nie zmieniły.

- Zmieniły się sondaże, na korzyść poparcia dla tarczy.

- Co dowodzi jak olbrzymi wpływ na opinie Polaków mają media. I jak trudne zadanie stoi przed partiami, które nie są kochane przez dziennikarzy.

- Prezydent w szczegółowych sondażach jest teraz lepiej oceniany, ale poparcie dla PiS spada. Wizerunkowi Lecha Kaczyńskiego szkodzi bycie ramieniem PiS. Może trzeba się zdecydować, czy stawiać na reelekcję, czy na partię?

- Nie ma takiego dylematu. Wybory prezydenckie są wcześniej i obóz, który wygra wybory prezydenckie będzie zdecydowanym faworytem w wyborach parlamentarnych, które odbędą się kilka miesięcy później. Jak sadzę, nie później niż w kwietniu 2011 r. ze względu na polską prezydencję w Unii Europejskiej.

- Mobilizacja elektoratu zwycięskiej formacji jest największa w kilka miesięcy po wyborach.

- I dlatego kandydat partii, który wygra prezydenturę – choćby jednym głosem w drugiej turze – bardzo wzmocni szanse tej partii na zwycięstwo, być może nawet dające samodzielne rządy. Bo wątpię w to, by w następnym sejmie nadal były cztery partie.

- To kogo pan wyklucza

?

- PO robi wszystko, by w następnym parlamencie nie było PSL. Chce rządzić sama. Dlatego jak sądzę scenariusz rozwiązania parlamentu na początku przyszłego roku i zorganizowania przyspieszonych wyborów razem z wyborami europejskimi 7 czerwca jest bardzo poważnie rozważany w kierownictwie Platformy. Dowodzi tego ostatnia aktywność medialna premiera

- Koalicjanci PiS w poprzedniej kadencji mieli jeszcze gorzej. PiS zjadł i Samoobronę i LPR.

- W obrazie medialnym jest tak: z jednej strony mamy wodzowską partię Jarosława Kaczyńskiego, a na drugim biegunie – otwartą, obywatelską Platformę. Rzeczywistość jest zupełnie inna. PO jest w tej chwili najbardziej zdyscyplinowanym ugrupowaniem, z jasno określonym ośrodkiem kierowniczym, który przejmuje kolejne elementy władzy. Zaczyna także bardzo mocno ograniczać niezależność samorządów wojewódzkich, odwołując na przykład marszałków województw, którzy nie chcą wykonywać rozkazów z centrali PO.

- Zostawmy PO. To chce mnie pan przekonać, że Jarosław Kaczyński, nie trzyma twardą ręką PiS? Już nie ma twardej ręki prezesa?

- Jarosław Kaczyński jest w stanie pozwolić sobie na więcej. Nie ma jednak co ukrywać, że dzisiejsze wymagania tej „bestii”, jaką są dzisiejsze media - którym co chwilę trzeba coś rzucać na pożarcie, żeby była nasycona - sprawia, że szanse na przeżycie mają partie zdyscyplinowane, kontrolujące swój przekaz. W Platformie role dla poszczególnych polityków są dokładnie rozpisane. Tymczasem w PiSie po wyborach nastąpiło, być może nieuniknione, rozprężenie i płacimy za to spadkiem notowań.

- Kiedyś PiS potrafił, i niestety całkiem nieźle, rzucać coś tej - bestii, jaką są media.

- To prawda, dlatego z wyborów na wybory poprawialiśmy nasz wynik. Do kolejnej kampanii jest jednak jeszcze sporo czasu. Jestem przekonany, że wyciągniemy wnioski z błędów ostatnich miesięcy.

- Jeśli ten kto wygra wybory prezydenckie, będzie faworytem w parlamentarnych, to skoncentrujecie się na walce o prezydenturę?

- I pewnie tak się stanie. Wbrew rozmaitym plotkom nie ma żadnej alternatywy dla kandydatury prezydenta Kaczyńskiego.

- Co zmieniło się w funkcjonowaniu głowy państwa, po odejściu szefowej prezydenckiej kancelarii Anny Fotygi, która nie była w mediach widoczna? Piotr Kownacki wydaje się pod tym względem lepszy...

- Minister Fotyga rzeczywiście traktowała media z nieufnością. Ala ta nieufność nie wzięła się znikąd. Przez wiele miesięcy była ulubionym celem mediów. W atakach na nią widać było zresztą przejawy seksizmu. Co do ministra Kownackiego, to został przez media przyjęty o niebo lepiej.

- Michał Kamiński nie ma poczucia, że jest z mediów wygryzany przez Piotra Kownackiego?

- Nie żartujmy. Aktywność medialna Pałacu jest wciąż zbyt mała. Uważam, że więcej ministrów prezydenckich powinno wspomagać Michała. Mają przeciwko sobie gigantyczną machinę rządową. Jeszcze żaden rząd nie wydawał tylu pieniędzy na PR. I to niestety często czarny PR przeciwko prezydentowi. Poza tym minister Kownacki daje dużą nadzieję, na usprawnienie pracy kancelarii.

- Wskazuje mu pan miejsce?

- Absolutnie nie. Minister Kownacki ma opinię świetnego administratora. Jeszcze z czasów NIK-u. W Orlenie sprawdził się także jako menadżer. Taka osoba bardzo przyda się w pałacu prezydenckim.

- Jeśli minister Kownacki się na tym nie skupi, popadnie ze spin doktorami w konflikty i zaczną się w Pałacu walki podjazdowe?

- Skąd taki pomysł? Nie będzie żadnych walk podjazdowych. Jestem przekonany, że Michał Kamiński nie zrobi niczego, co by szkodziło wizerunkowi prezydenta. Jest zainteresowany reelekcją prezydenta, jak mało kto. Atmosfera w kancelarii dawno nie była tak dobra.

- I kto ma zawsze dostęp do prezydenta? Małgorzata Bochenek? A inni mają blokadę dostępu do ucha prezydenta?

- Ależ Lech Kaczyński jest jednym z najbardziej dostępnych polityków! Osobiście odbiera swój telefon komórkowy. Wszyscy wyżsi urzędnicy ten numer jego telefonu mają. I w sprawie, którą uważają za ważną, mogą zadzwonić. Prezydent jest dostępny niemal 24 godziny na dobę.

- Ile jest to osób?

- Przynajmniej dwadzieścia. To jest mit, że prezydent jest gdzieś tam otoczony trzema czy czterema kordonami, broniącymi do niego dostępu.

- Ale jednym z tych kordonów jest minister Bochenek, a w tle jest bojący się przebić Piotr Kownacki?

- Być może jest grupa osób zainteresowanych zrobieniem z Małgorzaty Bochenek czarnego charakteru. Widać to w wielu tekstach prasowych. Uważam, że Małgosia robiła dotąd błąd unikając kontaktów z dziennikarzami. Ułatwiła tym samym życie grupie intrygantów, którzy nie mają niczego lepszego do roboty niż spotykanie się z dziennikarzami w kawiarniach, restauracjach i opowiadanie jaka to Małgorzata Bochenek jest straszna. I jak psuje wizerunek prezydenta.

- Pan do nich nie należy?

- Absolutnie nie. Uważam, że taka ocena minister Bochenek jest głęboko niesprawiedliwa.

- Czy prezydent wyciągnął wnioski, z tego że gdy są walki podjazdowe w kancelarii między różnymi grupami, to on najbardziej na tym traci?

- Prezydent zrobił wiele, by tych niesnasek było mniej. I jest ich mniej niż wcześniej.

- Prezydent ma pomysł balu, PiS z kolei planuje na listopad wielką konwencję. Pomysł zaczerpnęliście od republikanów, których podpatrywaliście ostatnio w USA?

- Pan prezydent jest przekonany, że 11 listopada należy świętować radośnie. Tego dnia obchodzimy przecież odzyskanie niepodległości. Stąd pomysł balu, ale nie tylko. Obchody tego święta będą bardziej rozbudowane. Co do konwencji to te które obserwowałem w Stanach miały charakter wyborczy, z balonikami confetti. PiS chce tymczasem zorganizować konwencję programową. Pracujemy nad tym już od kilku miesięcy. Będzie to nowość na naszej scenie politycznej. Nic więcej nie powiem, bo w Polsce konkurencja nie ma skrupułów by wykorzystywać czyjeś pomysły.

- Co może być atrakcyjnego w konwencji programowej?

- Mamy pomysł na zupełnie inny zjazd partyjny, niż to, by działacze się spotkali i klepnęli kilka uchwał.

- To co, zatańczą oberka?

- Tańczyć będą na balu, choć pewnie nie oberka. To będzie dyskusja programowa, ale bardziej atrakcyjna niż typowe tego typu imprezy. Nic więcej nie powiem.

- Zaprosicie Dodę?

- Serce Dody jest już chyba zajęte dla Donalda Tuska.

- To tak już będzie do wyborów prezydenckich?

- Czyli jak?

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!