Za dwa lata PiS zostanie zmieciony ze sceny politycznej

- Najbliższe wybory prezydenckie zmienią w Polsce cały układ polityczny – mówi Sławomir Nitras, członek zarządu PO

Aktualizacja: 03.11.2008 07:35 Publikacja: 03.11.2008 01:32

Platforma Obywatelska jest taka jak ja – mówi poseł Sławomir Nitras, 35-letni szef PO w Szczecinie,

Platforma Obywatelska jest taka jak ja – mówi poseł Sławomir Nitras, 35-letni szef PO w Szczecinie, członek krajowych władz partii

Foto: Rzeczpospolita, Daniel Szysz Dan Daniel Szysz

[b]"Rz": Jak to jest z pana ideowością? Był pan i w UPR, i w SKL, i pupilem Rokity. [/b]

[b]Sławomir Nitras:[/b] Na szczeblu lokalnym toczyłem dramatyczne boje z Arturem Balazsem. O podmiotowość. Mówiąc obrazowo, on chciał mnie wziąć za kark i zniżyć do podłogi. A ja za wszelką cenę starałem się prostować, walcząc, by mnie nie złamał. To trwało długo. Wtedy dostrzegli mnie Wiesław Walendziak i Rokita. Wszyscy byliśmy wówczas w SKL. Rozmowy z Rokitą była dla mnie zawsze ogromną przyjemnością i lekcją. A politycznie zawsze było mi do niego blisko. Podobnie jak do Jarosława Gowina.

[b]Nie ma pan poczucia dyskomfortu w PO ze swoim konserwatyzmem? [/b]

Platforma jest taka jak ja. Są w niej tacy, którzy musieli się nagiąć na przykład do obecnego kształtu ustawy lustracyjnej. I jeśli się mówi, że w PO rządzą liberałowie, to jest to prawdą tylko w sensie historycznym, środowiska, z jakiego ci ludzie pochodzą. A nie poglądów, jakie Platforma prezentuje.

[b]Podobno nie ma pan hamulców, by każdego zniszczyć, choć mówią o panu młody, zdolny i utalentowany? [/b]

Ja nie niszczę ludzi. Sejm jest takim miejscem, w którym przypina się łatwe łatki. Z jednego robi się alkoholika, z drugiego kobieciarza, z trzeciego bandytę.

[b]Może takimi są ? [/b]

Może. jednak często nie. Choć nie wiem czy to wypada, odwołam się do doświadczeń starszych kolegów. O Donaldzie Tusku czy Grzegorzu Schetynie mówiło się tak, że już byli wszystkim. I leniwi byli, i bezwzględni byli, i pracowici byli. itd. Jeśli ktoś jest w tym budynku, który jest specyficznym miejscem, to jak kobieta, miał wiele twarzy.

[b]Ale pan jest w Sejmie dopiero drugą kadencję. A te opinie pochodzą z pańskiego regionu? [/b]

W sposób kategoryczny dementuję. Nigdy nikogo w polityce nie niszczyłem.

[b]A Marek Siedlewski, stary opozycyjny działacz związany najpierw z PC, a później z SKL, który podobno przez pana dostał zawału? [/b]

Przeze mnie dostał zawału? Jezus Maria, nawet nie wiedziałem, że miał zawał. On pracował w jednej ze spółek komunalnych i został zwolniony z pracy przez burmistrza Polic, a nie przez ze mnie. I jest to człowiek związany z Arturem Balazsem.

[b]Czyli z pana szczecińskim adwersarzem. I nic nie miał pan wspólnego z tym zwolnieniem? [/b]

A w życiu.

[b]Oszczerca, kłamca, kanalia – ostatnie określenie z forum internetowego to tylko niektóre epitety, jakie padają... [/b]

Z forum anonimowego, dodajmy. Nie twierdzę, że jestem człowiekiem, któremu nie zdarzają się ostre wypowiedzi. Ale ważne jest, kto takich określeń pod moim adresem używa. Oszczercą nazwał mnie Artur Balazs. A mnie z nim wiążą szczególne relacje od 15 lat. A od dwóch – trzech lat Balazs robi dwie rzeczy. Albo ma pod moim adresem bardzo ostre wypowiedzi publiczne, albo podczas spotkań bardziej kameralnych podchodzi i próbuje się fraternizować. Mówi, że powinniśmy się dogadać i współpracować. A ja mu życzę powodzenia i nie chcę mieć z nim nic wspólnego.

[b]Balazs ma więc do ludzi nastawienie kumplowskie? [/b]

Byliśmy razem w SKL, ale jego sposób uprawiania polityki jest mi zupełnie obcy. Jest to sposób polegający na budowie wpływów, specyficznych powiazan międzyludzkich. Elastyczność, którą on potrafi zaprezentować w polityce, jest dla mnie nie do zaakceptowania.

[b]Elastyczność w polityce jest chyba cnotą? [/b]

Dla mnie nie, są jej wyraźne granice. Musi być jakiś wyznacznik, jakiś kościec.

[b]Zaczynał pan jednak jako młody i skuteczny biznesmen? [/b]

To akurat nie ma żadnego znaczenia. Byłem biznesmenem, z przypadku, bo potrzebowałem z czegoś żyć. Zarabianie pieniędzy nie sprawia mi specjalnej satysfakcji.

[b]Czy polityka daje panu poczucie satysfakcji? [/b]

Ogromne. W mieście, w którym mieszkam, w Szczecinie, a jest to dumne miasto, w ciągu kilku lat stałem się szefem największej partii politycznej. Zostałem posłem z najwyższym w historii Szczecina wynikiem.

[b]Woda sodowa uderzyła panu do głowy? [/b]

Właśnie nie. Gdyby uderzyła mi woda sodowa, to reakcja byłaby inna. Wygrałem wybory samorządowe, zarówno na poziomie prezydenta Szczecina, jak i sejmiku wojewódzkiego. Myślę, że nie obrażą się na mnie moi koledzy, gdy stwierdzę, że mój udział w ich zwycięstwie był bardzo duży. Byłem organizacyjnym sprawca tego wszystkiego. Następnie były wybory parlamentarne. I przychodzi taki moment, że człowiek musi się zastanowić, co dalej powinien robić. Po co to wszystko. Jaka jest moja rola i co powinienem w swoim życiu zmienić. Chciałem się na trochę zatrzymać.

[b]To jaka będzie pana rola? [/b]

To pani zobaczy w przyszłości.

[b]Nie zgadzam się na taką odpowiedź. [/b]

Nie po to robiłem rachunek sumienia, by został on opisany w gazecie.

[b]Na razie w swoim szczecińskim mateczniku ma pan chyba bunt na okręcie? Kolejni politycy Platformy kontestują pana działania, nie tylko konkurencji z innych partii. Doprowadził pan do odwołania marszałka województwa, którego pan wylansował. Prezydent Szczecina, którego także pan wylansował, i doprowadził do jego wygranej, teraz odcina się od pana. Również kolejni paralmentarzyści, jak na przykład poseł Litwiński, którego zresztą zupełnie nie znam. [/b]

No widzi pani. Już stał się trochę znany, niestety ja mam wobec niego większe wymagania. Często mu powtarzam, ze odcinanie się od swojej partii przynosi tylko chwilowa popularność. Ale przepraszam, nie rozmawiam o kolegach publicznie.

[b]Czy wygra pan z Sebastianem Karpiniukiem rywalizację o szefostwo zachodniopomorskiej PO? [/b]

Nie wiem i nie sądzę, żeby można tu było mówić o jakiejkolwiek rywalizacji. Dotychczasowy przewodniczący Stanisław Gawłowski został wiceministrem, a premier zakazuje łączyć takie funkcje. Do końca grudnia muszą się odbyć wybory. Jest to zupełnie nowa okoliczność. Uważam, że z Gawłowskim łączy mnie polityczna przyjaźń. Z Karpiniukiem zresztą również. I proszę się nie obawiać o nasze wzajemne relacje.

[b]Będzie pan startował czy nie? [/b]

Jeszcze tego nie ustaliliśmy. W grę wchodzą teraz tylko dwa nazwiska. Albo ja, albo Karpiniuk. Jesteśmy z Sebastianem ostatnimi osobami, które się o to pokłócą.

[b]Zobaczymy w grudniu. [/b]

Znamy się od 15 lat, i o znacznie bardziej poważne rzeczy się nie pokłóciliśmy. Nigdy.

[b] Które z określeń jakie pojawiają się o panu mediach podoba się panu najbardziej? Watażka, delfin, gladiator? [/b]

Tyle się w życiu nasłuchałem, że nie potrafię emocjonalnie do takich szufladek podchodzić. Mnie raczej takie określenia krępują niż zastanawiają. Gdy czytam o sobie, że jestem złym człowiekiem to jest mi przykro. Jeśli czytam o sobie...

[b]Że jest pan delfinem? [/b]

Jak już powiedziałem na łamach tej gazety, uważam to określenie za idiotyczne. To dziennikarska kreacja, która jest mi całkowicie obca. Mam też świadomość, że budzi niechęć moich kolegów. A nie mam żadnego powodu by czuć się od kogokolwiek lepszym. Czuję się skrępowany tą sytuacją.

[b]To może gladiator? [/b]

Ani gladiator, ani watażka. Żadne z tych dziennikarskich określeń nie podoba mi się.

[b]Co będzie w 2010 roku? Jest pan uważany przez kolegów za dobrego analityka bieżących wydarzeń. [/b]

Akurat to określenie bardziej mi pasuje.

[b]A co się będzie działo w Polsce w 2010 roku? [/b]

Będzie to koniec pewnej epoki politycznej. Dojdzie do zachwiania dwubiegunowego systemu władzy w Polsce. Jedni wygrają, drudzy przegrają wszystko.

[b]I będzie tylko jedna partia? [/b]

Jeśli pani przypomniałaby sobie lata 1989 – 1990, ale nie w Polsce, to najwybitniejsze mózgi na świecie pisały o tym, że to jest koniec historii. Że nic się nie zdarzy, bo świat jest jednowymiarowy. Jest jedno supermocarstwo, i koniec. Z dawnego dwubiegunowego świata USA – ZSRR powstał dzisiaj, paradoksalnie, świat wcale nie bardziej stabilny.

[b] Ale jaki ma to związek ze sceną polityczną w Polsce? [/b]

Nie jestem człowiekiem zapatrzonym w sondaże, ale Platforma jest dzisiaj w roli Stanów Zjednoczonych po wygraniu zimnej wojny. Naprzeciwko nas stoi obóz skompromitowany.

[b] Czym skompromitował się PiS? Walką z korupcją i ubekami? [/b]

Ten obóz w bieżącej działalności zaprzeczył wszystkiemu, o co walczył i co głosił. I nie jest w stanie sformułować pozytywnych przekazów dla ludzi. Ten okres się skończy i powstaną dla Platformy inne punkty odniesienia.

[b]Skąd podejrzenie, że te punkty odniesienia powstaną? [/b]

Muszą być, bo życie nie znosi próżni. I Platforma musi być przygotowana na tę sytuację. Jeśli chce być podmiotem, musi mieć świadomość, że w 2010 roku definitywnie skończy się budowanie wizerunku na anty-PiS. Wybory prezydenckie zmiotą PiS ze sceny. Będą inne wyzwania.

[b]Jakie? [/b]

Tego do końca nie wiem. Może będzie to Rafał Dutkiewicz, może Krytyka Polityczna Sierakowskiego. Może to będzie zagrożenie dla PO z prawej strony, a może z lewej. To zależy od tego, kto sformułuje ciekawe odpowiedzi na problemy Polaków. W każdym razie skończy się monopol Platformy na to, by być sexy, jak to ostatnio powiedział Jarosław Gowin. Nasi kolejni oponenci z pewnością nie będą w takim stopniu archaiczni i przekonani o swojej nieomylności jak bracia Kaczyńscy. Pojawi się świat polityczny, którego dzisiaj jeszcze nie ma. Żadne pieniądze, żadne dotacje dla partii tego nie zmienią. Te pieniądze mają oczywiście wpływ, konserwują obecny system, ale tego nie zmienią.

[b]Jest pan przekonany, że Donald Tusk wygra? [/b]

Tak. Jeśli wystartuje.

[b]Mówienie, że jeszcze nie wiadomo, czy wystartuje, to propagandowe sztuczki. [/b]

Premier byłby nieodpowiedzialny, gdyby pozwolił na budowanie obrazu, że jest zainteresowany udziałem w kampanii prezydenckiej. Dziennikarze będą to skutecznie robić za niego. Donald Tusk musi dzisiaj jako premier przekonać Polaków, że potrafi sformułować plan, z którym będą mogli się identyfikować. To gwarancja zwycięstwa tego rządu, a przy okazji wygranie prezydentury.

[b]Podczas kampanii prezydenckiej pan zostaje jej szefem i sekretarzem generalnym PO, a Grzegorz Schetyna premierem? [/b]

Nikt mi takiej propozycji nie złożył. Nie pracowałem nigdy w najbliższym otoczeniu premiera, a każdy przyzwyczaja się do swoich współpracowników. W otoczeniu Donalda Tuska jest wielu doświadczonych w kampaniach wyborczych ludzi, których darzy wielkim zaufaniem. Nawet jeśli przyjąć, że jest to możliwy wariant, to znam co najmniej kilka innych rozwiązań personalnych.

[b]Jakich na przykład? [/b]

To dziennikarze mogą się bawić w takie kreowania czy typowania, ale nie ja. Poza tym zawsze liczy się zespół, a nie szef kampanii.

[b]Podjąłby się pan tej roli? [/b]

Nigdy się nie uchylałem od pracy. Jeśli nikt mi tego nie zaproponuje, też się nie obrażę i będę pomagał. Ze mną jest tak, że nie pytam, co jest do zrobienia. Tylko przychodzę i zabieram się do pracy. Wiedzą o tym ludzie w moim regionie. Nikt zresztą w życiu nic mi nie dał i niczego się za darmo w polityce nie dostaje.

[b]Chciałby pan pomóc Tuskowi w zdobyciu prezydentury? [/b]

Chciałbym pomóc Platformie, Tuskowi oczywiście też. Ale czy będę szefem kampanii prezydenckiej? Wydaje mi się to mało prawdopodobne.

[b]A sekretarzem generalnym? [/b]

To nie jest moja decyzja. To szef partii wskazuje kandydata.

[b]Ma pan opinię świetnego organizatora. Byłby pan dobry jako następca Schetyny... [/b]

Słyszałem takie opinie, ale jestem pokorny i spokojny. Od Tuska podczas ubiegłorocznej kampanii, w obecności 3 tys. ludzi, usłyszałem, że jestem nadzieją Platformy. Były to dla mnie ważne słowa.

[b]"Rz": Jak to jest z pana ideowością? Był pan i w UPR, i w SKL, i pupilem Rokity. [/b]

[b]Sławomir Nitras:[/b] Na szczeblu lokalnym toczyłem dramatyczne boje z Arturem Balazsem. O podmiotowość. Mówiąc obrazowo, on chciał mnie wziąć za kark i zniżyć do podłogi. A ja za wszelką cenę starałem się prostować, walcząc, by mnie nie złamał. To trwało długo. Wtedy dostrzegli mnie Wiesław Walendziak i Rokita. Wszyscy byliśmy wówczas w SKL. Rozmowy z Rokitą była dla mnie zawsze ogromną przyjemnością i lekcją. A politycznie zawsze było mi do niego blisko. Podobnie jak do Jarosława Gowina.

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!