Pozycja Polski była zbyt wysoka

Działania Moskwy zamiast zniechęcić Obamę do budowy tarczy, dają mu powód do kontynuacji programu — uważa amerykański ekspert Wess Mitchell

Publikacja: 16.12.2008 02:00

Prezydent elekt Barack Obama

Prezydent elekt Barack Obama

Foto: AFP

[b]Bush odchodzi, Obama szykuje się do przejęcia władzy. Jak pan widzi w kontekście zmian politycznych przyszłość tarczy?

Wess Mitchell, współzałożyciel i dyrektor badawczy Ośrodka Analiz Polityki Europejskiej (CEPA) w Waszyngtonie:[/b] Odchodząca administracja robi wszystko, by zwiększyć szansę utrzymania tego programu pod rządami następnej. Temu między innymi służyły ostatnie, udane testy. Obama przyjmie zapewne nieco ostrożniejsze stanowisko wobec systemu. Jego wątpliwości nie dotyczą zagrożeń ze strony państw takich jak Iran — zgadza się co do ich oceny — ale raczej technicznej sprawności oraz kosztów tego systemu. Moim zdaniem nowa administracja nie będzie po objęciu władzy robić żadnych gwałtownych ruchów w tej sprawie. Jeśli będą jakieś szybkie cięcia, to w elementach kosmicznych tarczy. Obama nie zredukuje w sposób znaczący środków na budowę bazy w Polsce, a tym bardziej nie podejmie decyzji o całkowitym wycofaniu się z porozumień zawartych przez rząd Busha. To będzie dyplomatyczna kontynuacja z nieco inaczej rozłożonymi akcentami. Należy się na przykład spodziewać nowego studium nad całym systemem. Taki okres refleksji jest całkiem normalny po dojściu do władzy nowego rządu.

[b]Czy możliwe jest wstrzymanie przygotowań do budowy bazy, a jednocześnie realizacja zobowiązań wobec Polski, takich jak wysłanie baterii wyrzutni Patriot do naszego kraju? [/b]

To byłoby bardzo zaskakujące. Jedno jest z drugim bardzo ściśle powiązane. Najpierw trzeba zakończyć główną sprawę, czyli bazę, a dopiero potem pracować nad dodatkowymi szczegółami, takimi jak patrioty.

[b] Jaki wpływ na decyzje Obamy w sprawie tarczy ma zachowanie Rosji? [/b]

Sporo ludzi w Waszyngtonie było zaskoczonych tym, jak szybko Putin i Miedwiediew wyszli ze sprawą Kaliningradu [groźbą rozmieszczenia tam rakiet Iskander, jeżeli USA nie zrezygnują z tarczy — red.]. Nie tyle tonem, co właśnie czasem. Myślę, że Rosjanie zamierzali w ten sposób wysłać nowej administracji jasny sygnał: zastanówcie się dobrze, zanim podejmiecie decyzję o kontynuacji prac na bazą w Polsce. Chodziło o ulokowanie Rosji w samym centrum geopolitycznych kalkulacji rządu Obamy, nawet przed Iranem i Afganistanem. To z ich strony próba odbudowania utraconego dawno wizerunku supermocarstwa. Myślę jednak, że taka linia zamiast zniechęcić nową administrację do rozbudowy tarczy, przynosi wręcz odwrotny skutek: daje powód do kontynuacji programu. Młody, niedoświadczony prezydent musi choćby na potrzeby własnej opinii publicznej pokazać, że jest twardy. Nie może sobie w pierwszych tygodniach u steru pozwolić na to, by ludzie uznali, że wycofał się pod presją rosyjskich gróźb. Myślę, że Obama będzie się starał zmienić temat, skierować dyskurs w inną stroną, na przykład Iranu.

[b]Ale czy to nie będzie odebrane właśnie jako ustępstwo wobec Rosjan?[/b]

Niekoniecznie, zależy, jak to zostanie rozegrane. Dla Moskwy największym sukcesem byłby scenariusz, w którym rząd Obamy już w pierwszych miesiącach angażuje większość swego dyplomatycznego kapitału w sprawy takie jak tarcza czy przyszłe członkostwo Ukrainy i Gruzji w NATO — niczego w tych kwestiach nie osiągając. Nie wydaje mi się, by Obama dał się zwieść na taką ścieżkę. Jednym ze sposobów obejścia tego problemu może być unikanie rozmów w formacie dwustronnym, które pozwalają Rosjanom sprawiać wrażenie arbitra na przykład w sprawie tarczy. Jeśli Obamie uda się przedstawić swe pierwsze decyzje w sprawie tarczy w kontekście szerszego układu, w którym Rosja ma niewiele do powiedzenia — na przykład jako system rozpatrywany w ramach NATO — to osiągnie i jedno i drugie: odsunie dalsze decyzji w czasie, a zarazem nie stworzy wrażenia uginania się pod presją Moskwy.

[b]Jak w tym kontekście odbiera pan niedawne wystąpienie ministra Sikorskiego w Waszyngtonie, w którym ogłosił polską doktrynę obrony Ukrainy? [/b]

Na jednym poziomie było to bardzo inteligentne posunięcie, pozwoliłoby bowiem ulokować Polskę na tym samym poziomie uwagi ze strony nowej administracji, na którym umiejscowiła się Rosja. To tak jakby powiedział: my nadal tu jesteśmy, nasz problem może się stać i waszym problemem. Na wyższym, geopolitycznym poziomie wypowiedź ta została odebrana przez część ludzi w Waszyngtonie jako polska próba narzucenia innym sojusznikom drogi do członkostwa NATO dla Ukrainy, jako MAP bez MAP-u. To próba dania Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa bez formalnego przyjmowania jej do sojuszu. Amerykanie będą się chcieli przekonać, jak poważnie traktuje tę deklarację Warszawa, jakimi środkami będzie chciała podeprzeć słowne deklaracje.

[b] A szerzej, czy wydaje się panu, że w Waszyngtonie rządzonym przez Obamę i demokratów rola Polski znacznie się zmniejszy? [/b]

Za Busha pozycja Polski w Waszyngtonie była sztucznie wysoka. Bush przywiązywał ogromne znaczenie do „hard power“, twardej siły, więc Polska jako partner, który był gotów sporo w tej kwestii wnieść (tak w Iraku, jak i w Afganistanie), była ważnym sojusznikiem. Nowa administracja zapowiada nacisk na „soft power“, miękką siłę, co może sprawić, że pozycja Polski w naturalny sposób się obniży — nie jest ona partnerem, który może wnieść tak wiele do dyplomatycznego stołu, jak inne, większe państwa europejskie. Nie wydaje mi się, by był to gwałtowny spadek polskich wpływów. Po raz pierwszy od wielu lat wydarzenia za wschodnią granicą NATO są dziś w centrum uwagi sojuszu. To sprawi, że Polska nadal będzie widoczna.

[b]Bush odchodzi, Obama szykuje się do przejęcia władzy. Jak pan widzi w kontekście zmian politycznych przyszłość tarczy?

Wess Mitchell, współzałożyciel i dyrektor badawczy Ośrodka Analiz Polityki Europejskiej (CEPA) w Waszyngtonie:[/b] Odchodząca administracja robi wszystko, by zwiększyć szansę utrzymania tego programu pod rządami następnej. Temu między innymi służyły ostatnie, udane testy. Obama przyjmie zapewne nieco ostrożniejsze stanowisko wobec systemu. Jego wątpliwości nie dotyczą zagrożeń ze strony państw takich jak Iran — zgadza się co do ich oceny — ale raczej technicznej sprawności oraz kosztów tego systemu. Moim zdaniem nowa administracja nie będzie po objęciu władzy robić żadnych gwałtownych ruchów w tej sprawie. Jeśli będą jakieś szybkie cięcia, to w elementach kosmicznych tarczy. Obama nie zredukuje w sposób znaczący środków na budowę bazy w Polsce, a tym bardziej nie podejmie decyzji o całkowitym wycofaniu się z porozumień zawartych przez rząd Busha. To będzie dyplomatyczna kontynuacja z nieco inaczej rozłożonymi akcentami. Należy się na przykład spodziewać nowego studium nad całym systemem. Taki okres refleksji jest całkiem normalny po dojściu do władzy nowego rządu.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!