W swojej twórczości rozliczał się z wojenną przeszłością („Trzy kobiety”, „Wolne miasto”, „Świadectwo urodzenia”, „Westerplatte”), z bliska przyglądał ludziom („Samotność we dwoje”, „Drzwi w murze”, „Kobieta w kapeluszu”).

Był artystą wrażliwym, wyczulonym na wielkie dramaty i na drobne sprawy. Jego filmy, zazwyczaj skromne i wyciszone, przejmują wnikliwością obserwacji. Bronił w nich najprostszych wartości – miłości, przyjaźni, wierności, uczciwości.

Był założycielem i do 1980 r. szefem zespołu Tor, wieloletnim wykładowcą w szkole filmowej w Łodzi. Pięknym człowiekiem o wielkim autorytetecie moralnym.

– Brzydzi mnie hipokryzja, nieszczerość, przywdziewanie masek. Z wiekiem człowiek coraz bardziej ceni prawdę – mówił, a w jego ustach to nie były frazesy.Odszedł cicho, tak jak żył.

Miał 84 lata.