Patriota jagielloński

Światowiec i patriota. Znakomity urzędnik i wizjoner — Mariusza Handzlika, ministra w Kancelarii Prezydenta, wspominają przyjaciele

Publikacja: 26.04.2010 12:53

Mariusz Handzlik

Mariusz Handzlik

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Mariusz Handzlik był człowiekiem nietypowym. Wysoki urzędnik państwowy i dyplomata, przez ostatnie 18 lat piastował szereg ważnych funkcji publicznych. Ostatnio kierował polityką zagraniczną Pałacu Prezydenckiego. Znakomicie wykształcony, znający języki, profesjonalista w pełni znaczenia tego słowa. A jednocześnie ideowiec.

— Wszystko co robił, robił z zaangażowaniem i oddaniem. Był romantykiem. Przy dobrej whisky czy winie potrafił rozmawiać do rana o życiu, polityce, dzieciach, które tak bardzo kochał. „Świat stoi przed nami otworem, nie możemy tego zmarnować” mówił. Nie mogę uwierzyć, że nie usłyszę już jego słów pełnych entuzjazmu i pasji — wspomina przyjaciółka Handzlika adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.

Handzlik był patriotą bez kompleksów. — Robił wszystko by Polska kojarzyła się z krajem wielkich możliwości, pięknych stron, otwartych ludzi. W Nowym Jorku, Waszyngtonie czy Genewie czuł się jak u siebie w domu. Gdy 13 i 14 kwietnia odbyły się w Warszawie msze żałobne w jego intencji przyjechali na nie przyjaciele Mariusza z całego świata, ludzie różnych wyznań i narodowości — mówi Turczynowicz-Kieryłło.

[srodtytul] Gruziński order[/srodtytul]

Mariusz Handzlik był zwolennikiem idei jagiellońskiej. Dostrzegał wspólnotę losów Polski, Ukrainy, Litwy i innych krajów zagrożonych przez rosyjskie ambicje imperialne. Uważał, że państwa te powinny ze sobą ściśle współpracować. — Rozmawiając z Mariuszem czułem ducha Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Lubił mówić o historycznej, duchowej misji Litwy i Polski. Z wielkim szacunkiem mówił o Litwie podkreślając, że „przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi” — mówi były litewski wiceminister spraw zagranicznych Žygimantas Pavilionis.

To właśnie Handzlik był jednym z organizatorów słynnej, brawurowej podróży Lecha Kaczyńskiego i przywódców Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy, do zaatakowanej przez Rosję Gruzji w sierpniu 2008 roku. — Był dumny stojąc w Tbilisi obok swojego prezydenta przed gmachem Parlamentu w otoczeniu 200 tysięcy Gruzinów skandujących: „Polska, Polska! ” i machających biało-czerwonymi flagami. Chcieliśmy go nawet odznaczyć wysokim gruzińskim orderem. Nie zdążyliśmy — opowiada ambasador Gruzji w Warszawie Konstantin Kavtaradze.

Podobno życiowym mottem Mariusz Handzlika była, dziś uważana za niemodną, a wręcz w złym guście, maksyma „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Jak powiedział zaprzyjaźniony z nim ksiądz Krzysztof Mikołajczuk, był „zakochany w Polsce”. Był jednak również patriotą lokalnym. Pracując w Kancelarii Prezydenta nie zapominał o swojej rodzinnej Bielsku-Białej i — przede wszystkim — ukochanym klubie piłkarskim Podbeskidzie.

[srodtytul] „Za parę godzin lecę do Katynia” [/srodtytul]

Mariusz Handzlik (ur. 1965) nie zapominał również o KUL-u, swojej uczelni, na której ukończył socjologię. W lipcu 2009 roku współorganizował na KUL-u obchody 440. rocznicy Unii Lubelskiej. — To jego zabiegom dyplomatycznym zawdzięczamy fakt, że przybyli wówczas do nas prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Ukrainy oraz wysocy przedstawiciele Białorusi i Estonii. To on zaproponował, aby uhonorować ich jako reprezentantów narodów I Rzeczypospolitej — wspomina rektor KUL ks. prof. Stanisław Wilk. — W prywatnych rozmowach chętnie wracał do wspomnień z lat studenckich, do życia w akademiku, do atmosfery naszej stołówki. Najbardziej kochał dziedziniec KUL z jego, jak mówił, niepowtarzalną atmosferą — dodaje. Po zakończeniu studiów w Lublinie Handzlik wyjechał zagranicę. Studiował w Wielkiej Brytanii, Austrii, Szwajcarii i USA. Odbył staże w amerykańskim Kongresie i ONZ. W Stanach zaprzyjaźnił się blisko z Janem Karskim, który był jego idolem i wywarł na niego wielki wpływ. Grali w szachy i godzinami dyskutowali o Polsce. W kraju młodego, ambitnego i wykształconego człowieka dostrzeżono bardzo szybko. Tak cennych ludzi było i jest nadal niewielu. Doradzał premier Suchockiej, pracował w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie, kierował departamentami w MSZ.

— Jego głównym problemem był brak czasu dla ukochanych dzieci Iwonki, Julci, a zwłaszcza najmłodszego i najukochańszego Jasia — opowiada przyjaciel Handzlika Zbigniew Wojciechowski, były wiceprezydent Lublina. — Ostatni raz spotkaliśmy się na kolacji w gronie przyjaciół 9 kwietnia. Przyjechał „na godzinkę” bo z samego rana wylatywał na delegację. Został do późnej nocy. O 1:00 czy 2:00 wyszedł mówiąc: „za parę godzin lecę do Katynia”. Człowiek z cienia

Mariusz Handzlik w Kancelarii Prezydenta był niezwykle lubiany. — Miał zwyczaj, z którego niektórzy żartowali, aby dziękować wszystkim, którzy byli zaangażowani w przygotowywanie wizyt Prezydenta RP. Kiedyś wysłał podziękowania policjantom, którzy pilotowali prezydencką kolumnę. Wymienił ich wszystkich z nazwiska. Jeden z tych funkcjonariuszy zadzwonił do mnie po tygodniu, prawie krzycząc z radości. Dzięki temu listowi dostał awans i premię, chciał przybiec do Kancelarii, aby podziękować ministrowi. Takich przypadków było bardzo wiele — opowiada Konrad Dorsz z Kancelarii.

Jak podkreślają jego współpracownicy, choć Handzlik pozostawał w cieniu Lecha Kaczyńskiego nie był tylko wykonawcą wizji prezydenta. To on w dużej mierze kształtował politykę zagraniczną Pałacu. Choć nigdy nie zależało mu na osobistej sławie, nigdy nie pchał się na świecznik, na świecie był niezwykle poważany. Po katastrofie pod Smoleńskiem książę Karol przesłał mamie Handzlika bukiet kwiatów z osobistym listem dotyczącym jej syna.

Mariusz Handzlik był człowiekiem nietypowym. Wysoki urzędnik państwowy i dyplomata, przez ostatnie 18 lat piastował szereg ważnych funkcji publicznych. Ostatnio kierował polityką zagraniczną Pałacu Prezydenckiego. Znakomicie wykształcony, znający języki, profesjonalista w pełni znaczenia tego słowa. A jednocześnie ideowiec.

— Wszystko co robił, robił z zaangażowaniem i oddaniem. Był romantykiem. Przy dobrej whisky czy winie potrafił rozmawiać do rana o życiu, polityce, dzieciach, które tak bardzo kochał. „Świat stoi przed nami otworem, nie możemy tego zmarnować” mówił. Nie mogę uwierzyć, że nie usłyszę już jego słów pełnych entuzjazmu i pasji — wspomina przyjaciółka Handzlika adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej