[b]Rz: Czy Moskwa rzeczywiście myśli o reaktywacji dawnych baz Floty Czarnomorskiej na Krymie?[/b]

Igor Korotczenko: Nie wykluczam, że taki pomysł istnieje, ale jego realizacja wydaje się mało prawdopodobna. Flota wymaga modernizacji, wiele okrętów przekroczyło wiek emerytalny 30 lat. Trzeba pomyśleć, czym je zastąpić, i znaleźć pieniądze na wymianę uzbrojenia, nowe okręty. Te inwestycje są niezbędne. Tendencja jest raczej odwrotna – mniej okrętów i wojskowych, tworzenie sprawnej kompaktowej floty. Na to potrzebne są pieniądze. A skąd wziąć dodatkowe na nowe bazy? Może i są chęci, ale trzeba myśleć racjonalnie.

[b]Komojedow nie myśli racjonalnie?[/b]

To były dowódca, może tęskni za dawnymi czasami wielkości sowieckiej floty. Myślę, że to raczej jego prywatne zdanie. Dzisiaj Rosja nie potrzebuje gigantycznej floty, którą miał ZSRR uczestniczący w wyścigu zbrojeń z USA. Dziś nic to nie daje oprócz mitycznego prestiżu, a nas nie stać na napinanie mięśni. Potrzebna jest flota nieduża, zoptymalizowana, ekonomiczna. Taka, która przy zminimalizowaniu nakładów będzie w stanie realizować najważniejsze zadania: geopolityczną obecność i kontrolę bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego, dostęp do Morza Śródziemnego, powstrzymywanie Gruzji. Owszem, można pomyśleć o współpracy z Ukraińcami, np. o zamówieniach na lotniskowce w stoczni w Nikołajewie. Ale tworzenie nowych baz, których nie ma czym zapełnić, nie ma większego sensu.