[b]Rz: Od poniedziałku lider PiS Jarosław Kaczyński zmienia język wobec Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W Szczecinie obiecał, że nie użyje więcej słowa „postkomuniści”, a będzie mówił „lewica”. W Radomiu ogłosił, że Józefa Oleksego będzie odtąd nazywał „polityk lewicowy średnio-starszego pokolenia”. Czy, jak żartują niektórzy, w Polsce skończył się postkomunizm?[/b]
SLD jest partią postkomunistyczną niezależnie od tego, czy się ją tak nazywa. Nie jest to formacja jednolita. Składa się z części aparatu komunistycznego, wielkich biznesmenów i właścicieli latyfundiów. Także homoseksualiści mają nadzieję, że będą przez tę partię promowani. Nie wiemy jednak, czy te 13 procent głosów, które dostał Grzegorz Napieralski, to są właśnie głosy postkomunistów. Uważam, że większa część głosów została oddana przez Polaków widzących potrzebę obrony biednych i poszkodowanych. 85 procent społeczeństwa żyje przecież na granicy minimum socjalnego. A co do Józefa Oleksego, to z tej postkomunistycznej ekipy nie jest on jeszcze najgorszy. Zamiast się czepiać słów i takich czy innych określeń, warto spojrzeć szerzej na scenę polityczną.
[b]Czyli jak mamy na nią patrzeć?[/b]
Przez 20 lat wspólnymi wysiłkami wszystkich ugrupowań niszczono każdą próbę powołania autentycznej formacji lewicowej. Zniszczono PPS, która miała tradycje niepodległościowe i antykomunistyczne. W tej chwili ludzie, którzy szukają ratunku przed niewidzialną ręką rynku, deregulacją, wszechwładzą pieniądza, głosują na jedyną partię lewicową w Polsce. W tej chwili elektorat SLD to są ludzie, którzy zostali do głosowania na tę partię zmuszeni przemocą ze strony wszystkich ugrupowań prawicowych.
[b]A teraz Jarosław Kaczyński próbuje zmusić elektorat lewicy do głosowania na niego?