To właśnie Ryżenko sprowadzał polski samolot w ostatniej, newralgicznej fazie lotu, podczas której doszło do tragedii.
Według protokołów 10 kwietnia między godziną 14 a 16 czasu moskiewskiego przesłuchiwał go kapitan nauk prawnych A.A. Aleszyn, a między 14 a 15 – porucznik nauk prawnych O.N. Macakow.
Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości: – To, że jedna osoba jest przesłuchiwana w tym samym czasie przez dwóch różnych śledczych, jest nietypowe. Trzeba wyjaśnić szczegóły, dopytać, czemu to miało służyć.
Z taką sytuacją nie spotkał się też w swojej pracy prokurator Dariusz Barski, były zastępca prokuratora generalnego. – Jeśli jest tak, jak ustaliła „Rz”, to jest to zupełnie niezrozumiałe – ocenia. – W polskiej procedurze nie jest możliwa sytuacja, by przeprowadzać dwa różne przesłuchania tej samej osoby w tym samym czasie.
To niejedyne kontrowersje. Oba zeznania Ryżenki różnią się też treścią.
W protokole przesłuchania, którego dokonywał A.A. Aleszyn, kontroler twierdzi, że przy odległości 1,1 km (co zostało poprawione na 1,5 km), tuż przed podaniem polskiej załodze komendy wzywającej do przerwania lądowania, widział Tu-154 na wskaźniku monitora. W drugim protokole Ryżenko zeznał, że przy odległości 1,5 – 1,7 km– nie widział już samolotu na monitorze.