Rz: Czy wiedziała pani, że krzyż zostanie dziś przeniesiony?
Magdalena Merta: Nikt mnie o tym nie informował. Może uznano, że skoro nie byłam fizycznie pod tym krzyżem obecna, nie ma takiej potrzeby. Z tego, co jednak wiem, nie poinformowano o tym też innych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
Co pani sądzi o przeniesieniu?
Przede wszystkim cieszę się, że zostanie on w Polsce. Daje to nadzieję, że może kiedyś wróci przed pałac. Może się stanie fragmentem monumentu zaprojektowanego przez Maksymiliana Biskupskiego, który zamówiła część rodzin.
Takie rozwiązanie, jakie wybrano, na szczęście oddala podejrzenia, że zawarto jakąś umowę między częścią rodzin ofiar a panią prezydentową. Były bowiem obawy, że część rodzin weźmie udział w inicjatywie, która mogła sprawić, że znienawidzony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego symbol sprzed pałacu zostanie wywieziony z Polski.