Wczoraj od rana dyrektor zoo dr Andrzej Kruszewicz surfował po Internecie. I co chwilę wołał do siebie Ewę Zbonikowską, wiceszefową zoo. – Zobacz, jakie to śliczne – wskazywał dyrektor na ekran komputera. A na nim był napis: „Zooh! Zurich” – logo ogrodu ze Szwajcarii. – Proste, czytelne. Takie coś by do naszego pasowało. Od razu rzuca się w oczy – rozmarzył się.
– Albo ten pingwin na fali zoo w Edynburgu czy w ZSL London Zoo zwierzęta wpisane w litery. To są fajne symbole, od razu zapadają w pamięć, wyróżniają się – zachwyca się dr Kruszewicz i wskazuje: – Odwrotnie też się zdarza: fenomenalny ogród, a logo ma słabe jak w Pradze ten koń. Nasza Syrenka zła nie jest. Ale nie wyróżnia się. Dlatego potrzeba nowe logo – przyznaje dr Kruszewicz i dalej przegląda dziesiątki logotypów zagranicznych placówek.
Taką pracę ponad rok temu wykonała Agnieszka Krawczyk, szefowa firmy Plan B, zajmująca się projektowaniem logo i systemów identyfikacji wizualnej. Zaczęło się od konferencji organizowanej przez Society for Environmental Graphic Design, dotyczącej projektów informacji wizualnej. Uczestniczyli w niej przedstawiciele instytucji odpowiedzialnych za wizerunek (np. zoo z San Francisco i San Diego), projektanci znanych firm graficznych (Pentagram, FD2S). – Zainspirowało to nas. Postanowiliśmy zaprojektować nowe logo i system oznakowania, które można wykorzystać do produkcji gadżetów oraz spójnej wizualnej oprawy dla zoo w Warszawie. Obecne logo nie ma potencjału, który można rozwinąć komercyjnie – mówi Krawczyk.
W Smithsonian National Zoological Park w Waszyngtonie zwierzęta przedstawiono za pomocą piktogramu. Do każdego przypisano tropy, które prowadzą przez cały ogród.
Grafik z Planu B Norbert Skumiał, który mieszkał w Australii, przypomniał, że w zoo w Perth wykorzystano tradycyjne symbole aborygeńskie.