– Projekt raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego dotyczący katastrofy smoleńskiej w tym kształcie, w jakim został przysłany przez stronę rosyjską, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia – powiedział w piątek premier Donald Tusk. Szef rządu dotąd zapewniał o zaufaniu do Rosjan i sposobu, w jaki badają wypadek. Wczoraj wytykał, że niektóre wnioski raportu są nieuzasadnione i niepotwierdzone w badaniach. Spisane na 150 stronach uwagi do projektu raportu MAK Polska drogą dyplomatyczną przekazała Rosji w czwartek.
Według informacji "Rz" polskie uwagi dotyczą m.in. problemów, które wcześniej publicznie sygnalizował Edmund Klich, polski akredytowany przy MAK. Jego uwagi są w polskim dokumencie.
– Generalnie w projekcie raportu MAK brak jest informacji w wielu obszarach – mówi "Rz" Klich. – Moje uwagi dotyczą także spraw, o których wcześniej wspominałem. Klich potwierdza, że chodzi m.in. o status lotu z 10 kwietnia. Według MAK lot przebiegał według procedur cywilnych. Klich uważa, że w ostatniej fazie miał charakter wojskowy: lądowano na wojskowym lotnisku, a w wieży byli wojskowi. Status lotu jest ważny, bo przekłada się na kwestię odpowiedzialności. W lotnictwie cywilnym cała odpowiedzialność za decyzje spoczywa na załodze. W procedurach mieszanych czy wojskowych w większym stopniu odpowiadają kontrolerzy.
– Rosja odpowie na wszystkie pytania Polski dotyczące raportu MAK na temat katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem – oświadczył w piątek przedstawiciel MSZ Federacji Rosyjskiej Aleksiej Sazonow cytowany przez Radio Echo Moskwy.
W liczącym 210 stron projekcie raportu MAK (przekazał go Polsce 20 października) zawarł 72 wnioski dotyczące pośrednich i bezpośrednich przyczyn katastrofy.