Opublikowanie w lutym raportu przygotowanego przez polską Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, kierowaną przez szefa MSWiA Jerzego Millera już na początku stycznia zapowiedział premier Donald Tusk. Polski raport miał m.in. uwzględniać spostrzeżenia polskich śledczych dotyczących przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu, 10 kwietnia pod Smoleńskiem, których nie wpisano do raportu rosyjskiego MAK.
Szef rządu przed kilkoma tygodniami przekonywał też, że raport Millera będzie podstawą do wyciągnięcia - jak zaznacza - również personalnych konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za katastrofę smoleńską. Ale zapowiadanego raportu szybko nie będzie.
Jak poinformowała bowiem w środę rano Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, prace nad raportem przeciągną się jeszcze o co najmniej sześć tygodni. Dlaczego?
„Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego w obecnej chwili nie może przeprowadzić lotu próbnego na samolocie Tu-154M o numerze 102 z powodu usterki jednego z urządzeń, którego sprawność jest niezbędna do przeprowadzenia tego eksperymentu. Wykonanie takiego lotu jest bardzo ważne dla ustalenia przyczyn katastrofy samolotu Tu-154M o numerze 101”- napisano w oświadczeniu podpisanym przez ministra Jerzego Millera i wysłanym m.in. do redakcji „Rzeczpospolitej”.