Rozumiem, że pan również bez sprzeciwu przyjmie decyzję o umieszczeniu na listach w Wielkopolsce kolejnych uciekinierów z PJN, czyli Jana Filipa Libickiego i Jacka Tomczaka?
Ich przejście do Platformy nie jest przesądzone. Znam dobrze Filipa Libickiego od lat i lubię osobiście, lecz wiem też, jak bardzo jego poglądy nie przystają do naszych. Są zbyt skrajne. Przypomnę, że głosował za wpisaniem do konstytucji ochrony życia poczętego oraz był współautorem ustawy wprowadzającej karę więzienia dla lekarzy stosujących metodę in vitro.
Czyli posłowie Libicki i Tomczak nie pasują do PO?
Platforma jest szerokim nurtem społecznym, ale to nie jest tak, że wszyscy do nas pasują. Czasami taka formuła, że kogoś niezależnego wspieramy w wyborach do Senatu, jest właściwsza niż udawanie, że przyjmujemy kogoś, kto w głębi serca nie akceptuje naszych głównych wartości i naszego umiarkowania.
Skoro mowa o Senacie, to czy nie jest to trochę śmieszne, że PO i SLD ścigają się w popieraniu ludzi przez lata związanych z Sojuszem, czyli Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Borowskiego czy Izabelli Sierakowskiej?
My z nikim się nie ścigamy. Warto przypomnieć, że Włodzimierz Cimoszewicz poparł Bronisława Komorowskiego w zeszłorocznych wyborach prezydenckich. To Grzegorz Napieralski wycinał w SLD wszystkie indywidualności, by nikt nie rywalizował z jego przygnębiającą przeciętnością, a teraz próbuje ratować w ostatniej chwili swoją opinię na lewicy.
Nie odczuwa pan żadnych oporów z powodu przygarniania do PO kolejnych osób z lewicy?
Proszę mnie nie pytać o moje opory. Najważniejsze, by Platforma była środowiskiem przyciągającym dobrych, pozytywnych ludzi. To jest klucz. Zrozumiałem to, kiedy poznałem bliżej Bartka Arłukowicza, który jest dobrym i otwartym człowiekiem.
Jest pan zaprzyjaźniony z Mirosławem Drzewieckim. Nie przeszkadza panu, że Arłukowicz mocno atakował go w komisji hazardowej?
Bartosz Arłukowicz starał się dochodzić do prawdy. Był dociekliwy i nastawiony na wyjaśnienie sprawy, do czego miał prawo. Nie mogę tego oceniać przez pryzmat mojej przyjaźni z Mirkiem Drzewieckim, która jest nienaruszalna do końca świata i trochę dłużej, jeśli obaj damy radę (śmiech).
Czy Platforma podpisze się pod wnioskiem SLD, by postawić przed Trybunałem Stanu polityków PiS Jarosława Kaczyńskiego i Zbgniewa Ziobrę w związku z samobójczą śmiercią Barbary Blidy?
W tej sprawie musi zapaść decyzja w kierownictwie naszego klubu. Bliskie wybory parlamentarne nadają temu wnioskowi charakter polityczny, nawet jeżeli nie było to intencją Ryszarda Kalisza, który jest świetnym prawnikiem. Obawiam się, że może to być potraktowane przez opinię publiczną głównie jako próba włączenia się SLD do wyborczej gry między dwie główne partie, czyli PO i PiS.
A czy pan uważa, że ich działania z czasów sprawowania władzy zasługują na Trybunał Stanu?
Nie jestem zwolennikiem pochopnego stawiania polityków przed Trybunałem Stanu, nawet jeżeli psuli demokrację i popełniali błędy. Widzę tutaj raczej pole do działalności dla prokuratury, jeżeli za rządów PiS doszło do nieprawidłowości. Trybunał Stanu powinien być zarezerwowany dla spraw najwyższej wagi.
Dopiero czytam wnioski komisji, ale sądząc po reakcji prezesa Kaczyńskiego, który bagatelizował raport Ryszarda Kalisza i głupio żartował na temat kożucha kupowanego na Syberię, obaj – prezes i Ziobro – są mocno zdenerwowani tym wnioskiem.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.olczyk@rp.pl