Powodem było wypuszczenie przez uczestników manifestacji ponad setki biało-czerwonych balonów z helem. Poleciały prosto na trasę lądowania i startowania samolotów na warszawskim lotnisku. Tymczasem za każdym razem, gdy w powietrzu pojawiają się jakieś przeszkody, przyloty i odloty są wstrzymywane. Istnieje bowiem ryzyko, że w przypadku dostania się ich do silnika samolotu mogłyby one spowodować katastrofę. Opóźniły się starty i lądowania maszyn. Czekać musiały samoloty niemieckiej Lufthansy z Duesseldorfu, LOT-u z Paryża i Poznania oraz rosyjskiego Aeroflotu relacji Moskwa – Warszawa.