Reklama

Janusz Śniadek o upolitycznieniu Solidarności

Zarzut upolitycznienia słyszymy od lat 80. Związek musi reagować na politykę państwa – mówi Janusz Śniadek

Publikacja: 29.08.2011 20:43

Janusz Śniadek o upolitycznieniu Solidarności

Foto: ROL

Mija 30 lat od podpisania Porozumień Sierpniowych,  ale jest i taka część społeczeństwa, która twierdzi dziś, że niewiele się zmieniło.

Janusz Śniadek, były  przewodniczący "Solidarności", dziś członek Komisji Krajowej "S" :

Zmiany w Polsce przeszły najśmielsze oczekiwania i marzenia, ale rosnące obszary biedy i wykluczenia, których nie da się już tłumaczyć kosztami transformacji, kładą się coraz większym cieniem na ocenie tych przemian. Według GUS  17 proc. Polaków jest zagrożonych ubóstwem, a blisko  5 proc. żyje w skrajnej nędzy. W wymiarze społecznym elity odeszły od ideałów Sierpnia.

Ale nie wspiera ich też "Solidarność", która po to przecież powstała. Aktywności związku na polu polityki społecznej nie widać, coraz częściej słychać natomiast zarzuty, że angażuje się on w politykę.

Zarzut działalności  politycznej słyszymy od sierpnia 1980 roku. Dzisiaj to najczęstsza rekcja na wysuwane przez związek poważne postulaty dotyczące polityki społecznej, służby zdrowia lub stosunków pracy.

Reklama
Reklama

Zarzut bierności związku jest mocno niesprawiedliwy, chociaż to prawda: zawodzi skuteczność. Jednak nie sposób nie zauważyć walki, jaką toczy "Solidarność", o płacę minimalną lub o podniesienie zamrożonych na wiele lat progów pomocy społecznej.

Również wobec Kościoła stawiane są zarzuty mieszania się do polityki. Dzisiaj usłyszeliśmy mocny głos, że "Kościół nie będzie wielkim nieobecnym" w sprawach publicznych. Podobnie, gdy byłem jeszcze szefem, powiedzieliśmy sobie w związku: nie damy sobie zamknąć ust oskarżeniami o mieszanie się do polityki.

Jak pana zdaniem zmieniła się "S" przez ostatnie 30 lat?

Dokładnie tak, jak zmienia się Polska. Związek zawodowy musi być odpowiedzią na zagrożenia w ciągle zmieniającym się otoczeniu. Tworzymy związkową wspólnotę, żeby razem bronić swoich praw, budować poczucie bezpieczeństwa.

Ale 30 lat temu ludzie "Solidarności" mówili: "nikomu nie uda się nas podzielić". Dziś związek grzęźnie w walkach frakcyjnych.

Jest jedna "Solidarność" i o żadnych podziałach nie ma mowy. Na tle sytuacji w kraju i tak jesteśmy oazą spokoju. Ewentualne wewnętrzne różnice zdań załatwiamy w swoim gronie.

Reklama
Reklama

Przewodniczący "S" Piotr  Duda w ubiegłym tygodniu po posiedzeniu Komisji Krajowej mówił: "jednej partii nie uda nas się podzielić". Kogo miał na myśli?

Przepraszam, ale nie rozumiem, o co chodzi w tej wypowiedzi. Podczas posiedzenia Komisji Krajowej Piotr Duda już we wstępnym wystąpieniu przeprosił tych, którzy mogli się poczuć dotknięci jego, jak ja to nazywam, nieszczęśliwą wypowiedzią o niezapraszaniu prezesa PiS (na gdańskie obchody rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych  – red.). Specjalne indywidualne zaproszenia, nie licząc Lecha Wałęsy, dostało tylko kilka osób, które mają wyłącznie formalny tytuł do ich osobnego zapraszania. Jarosław Kaczyński w Gdańsku zawsze będzie u siebie.

Wcześniej Piotr Duda zarzucał, że część związkowców chodzi na pasku PiS.

Na Komisji Krajowej mówiono przeciwnie. Jako przykład skrajnie nieprawdziwej publicznej wypowiedzi zacytowano Jerzego Borowczaka (były działacz "Solidarności", poseł PO  – red.), który mówił,  że: "obecne kierownictwo "Solidarności" popiera Platformę Obywatelską".

A więc jest konflikt w "Solidarności", skoro Piotr Duda miał za co przepraszać?

Zrobiło się zamieszanie i narosły nieporozumienia wokół jego wypowiedzi, więc elegancko przeprosił.

Reklama
Reklama

Publicznie część związkowców z Wielkopolski, Pomorza, Mazowsza mówiła, że "Solidarność" jest zbyt uległa wobec rządu. Podziela pan tę opinię?

(dłuższa cisza).

Nie odpowiem na to pytanie.

Jakie pana zdaniem stoją  zadania i wyzwania przed związkiem w najbliższym czasie?

Nie tylko z punktu widzenia związku, ale także dalszego rozwoju kraju niesłychanie groźne jest zjawisko zaniku stałego stosunku pracy, zastępowanie go umowami na czas określony, samozatrudnieniem (najczęściej fałszywym) i tzw. umowami śmieciowymi (np. umowa o dzieło – red.).

Reklama
Reklama

Trzeba także skończyć z dyskryminacją w opodatkowaniu stosunku pracy wobec innych form zatrudnienia. Wreszcie ratować, co się da, przed nieodwracalnymi szkodami w służbie zdrowia i oświacie. Trzeba również skończyć z polityką przerzucania zadań państwa na samorządy bez gwarantowania odpowiednich środków na ich realizację.

Wróćmy do różnicy zdań w "Solidarności":  część działaczy uważa,  że związek powinien zaostrzyć działania wobec rządu, inni twierdzą, że obecny kurs jest dobry.

Czy umiarkowana polityka związku w stosunku do rządu przyniesie pozytywne rezultaty, pokażą najbliższe tygodnie. Układ sił w parlamencie nie pozwala na optymizm. Moim zdaniem najgorsze jest to, że związek traci swoją wyrazistość ideową.

Ktoś mógłby powiedzieć,  że chce pan zaostrzenia  kursu związku wobec rządu, bo jest pan kandydatem  PiS na posła.

Dlatego staram się, na ile to możliwe, unikać komentowania działań moich kolegów ze związku, do czego pan mnie ciągle prowokuje (śmiech). Unikam tego, ale jednocześnie tak jak Kościół nie będzie "wielkim milczącym", tak ja nie dam sobie zamknąć ust oskarżeniami o politykę.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama