"Rz": Czy białoruska opozycja zgodzi się na okrągły stół?
Anatolij Lebiedźko:
Właśnie zakończyły się rozmowy przedstawicieli kilku ugrupowań opozycyjnych. Uczestniczyli w nich: Siarhiej Kaliakin (Sprawiedliwy Świat, dawni komuniści – red.), Aleksander Milinkiewicz (O Wolność), Aleksiej Janukiewicz (Białoruski Front Narodowy), Wital Rymaszeuski (Białoruska Chrześcijańska Demokracja), Uładzimir Nieklajeu (Mów Prawdę) oraz ja reprezentujący Zjednoczoną Partię Obywatelską. Przyjęliśmy oświadczenie, w którym stwierdzamy, że jesteśmy gotowi do bezpośrednich rozmów z władzami na bazie wspólnego dokumentu dotyczącego kluczowych kwestii politycznych, w tym przeprowadzenia wyborów. Mamy nadzieję, że podobne stanowisko zajmą inne ugrupowania opozycyjne. Oczywistym warunkiem jest uwolnienie więźniów politycznych. O propozycji okrągłego stołu będziemy się mogli wypowiedzieć dopiero wówczas, gdy będą znane konkrety, a przede wszystkim formuła i tematyka rozmów.
Dlaczego pana zdaniem Łukaszenko zdecydował się na zaproponowanie opozycji rozmów?
Sądzę, że to posunięcie taktyczne. Białoruś wystąpiła o kredyty do Między- narodowego Funduszu Walutowego i teraz chodzi o to, żeby sprawić wrażenie, iż następują jakieś zmiany, liberalizacja – a więc MFW powinien takiego kredytu udzielić. Uważam jednak, że wystąpienie Łukaszenki nie musi oznaczać jakiejkolwiek zmiany strategii.