Irena Degutien? przyznała, że w ciągu ostatnich 20 lat błędem wszystkich rządów na Litwie było składanie obietnic Polakom i nie robienie nic, by je zrealizować. – Stąd dziś mamy taką negatywną reakcję – powiedziała. Przewodnicząca parlamentu obiecała, że litewski Sejm zajmie się pisownią polskich nazwisk. Jako rozwiązanie zaproponowała przyjąć tzw. wariant łotewski – umieszczenie nazwiska przedstawiciela mniejszości narodowej w języku ojczystym na drugiej stronie paszportu. – A kwestię dwujęzycznych nazw ulic już dawno można było załatwić i moglibyśmy dzisiaj o tym nawet nie mówić. Teraz trzeba do tematu wrócić – dodała.
Do tych obietnic Polacy podchodzą jednak sceptycznie. – Podobne słowa słyszymy już od 20 lat i do dziś nic z nich nie wynikło. Zaczekajmy na konkrety, jeśli oczywiście nastąpią – powiedział „Rz" przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski. W Polsce też nie słychać euforii. – Każda deklaracja jest ważna, ale takich obietnic było już więcej. Dlatego trzeba poczekać na efekty – uważa Konrad Szymański, europoseł PiS.
Degutien? wspomniała też o ustawie o oświacie, która – jej zdaniem – jest o wiele bardziej przychylna mniejszościom narodowym niż podobne prawa obowiązujące w innych krajach UE. – Można jednak dyskutować, czy nie warto byłoby wydłużyć okresu przejściowego w zdawaniu ujednoliconego egzaminu z języka litewskiego dla uczniów ze szkół mniejszości narodowych – powiedziała.
Polsko-litewskie dyskusje o oświacie zaczną się w poniedziałek w Druskiennikach i będą trwać cały dzień (w niedzielę wicemer zaprosił uczestników na kolację). To efekt niedawnego spotkania premierów Donalda Tuska i Andriusa Kubiliusa, które odbyło się w chwili, gdy uczniowie polskich szkół ogłosili strajk przeciwko ustawie.
W konsultacjach wezmą udział wiceministrowie edukacji Mirosław Sielatycki oraz Vaidas Bacys, którzy przyjadą z całą grupą urzędników. Mają w nich też uczestniczyć przedstawiciele mniejszości polskiej i litewskiej w obu krajach.