Rosja nie była, nie jest i chyba nie będzie demokratycznym krajem. Spodziewam się jednak, że władze w Moskwie i Waszyngtonie nadal będą ze sobą współpracować. Jeśli zaś chodzi o rady dotyczące systemu rządów, to Rosjanie nie przyjmują ich od Stanów Zjednoczonych i bardzo złoszczą się, gdy Amerykanie próbują ich im udzielać. Oczywiście władze w Waszyngtonie mogą od czasu do czasu skrytykować Moskwę, ale to tyle.
„To uzurpacja władzy" i „najgorszy ze scenariuszy rozwoju kraju" – tak sobotnią zapowiedź rządzących w Rosji polityków określił Borys Niemcow, przekonując, że „Putin zdecydował, iż zostanie Łukaszenką". Zgadza się pan z nim?
Nie. Nie zgadzam się. Łukaszenko to zatwardziały sowiecki biurokrata. Natomiast Putin, choć pod pewnymi względami przypomina Łukaszenkę, to jednak liczy się ze zdaniem cudzoziemców, a także pozwala krytykować rząd – czego nie wolno robić na Białorusi. Ostatnio trzykrotnie byłem w Rosji i wróciłem trochę bardziej pozytywnie nastawiony do sytuacji w tym kraju. Dobre wrażenie robi choćby wspomniana już wolność wypowiedzi. Poza tym, jaka jest alternatywa? Putin nadal jest w Rosji bardzo popularny. Trochę mniej niż był, ale jednak. Inni kandydaci, łącznie z Borysem Niemcowem, nie mają z nim żadnych szans.
Po 2020 roku będzie szansa na to, że u władzy w Rosji pojawią się jacyś nowi ludzie?