Pieniądze z Unii, deficyt budżetowy, problemy z przedszkolami, budowa dróg, dopłaty dla rolników i wreszcie kibice piłkarscy – o te sprawy spierali się politycy w kończącej się właśnie kampanii wyborczej. Długa jest jednak również lista tematów, których nie poruszano w niej wcale lub które znalazły się na jej marginesie.
– Co ciekawe, znajdują się na niej tematy, które przez wiele miesięcy rozgrzewały polityków do czerwoności, by w samej kampanii nie zaistnieć – mówi dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW.
Eksperci zgodnie zwracają uwagę, że głównym nieobecnym był temat katastrofy smoleńskiej. – To on w mijającym roku budził w polityce największe emocje. Tymczasem PiS i prezes Jarosław Kaczyński w kampanii odwołali się do niego zaledwie parę razy – przypomina dr Rafał Chwedoruk, politolog z UW. – Może pojawiał się on na lokalnych spotkaniach polityków z wyborcami, ale generalnie PiS podchodził do niego bardzo ostrożnie.
Politolodzy podkreślają, że w sytuacji, kiedy partia Kaczyńskiego postanowiła przed wyborami złagodzić nieco swój wizerunek, było to jedyne sensowne rozwiązanie.
W kampanii niemal nie pojawił się też inny sztandarowy dotąd temat PiS, czyli walka z korupcją. – W 2007 r. to był główny motyw kampanii. Mieliśmy walkę z układem, spot "Mordo Ty moja" czy konferencje CBA – podkreśla Biskup. – Tym razem PiS zupełnie z tego nie skorzystał, co jest o tyle zaskakujące, że w opinii społecznej był zawsze odbierany jako partia wiarygodna w tej tematyce.