Na przyszłorocznych mistrzostwach zamierzają zarobić nie tylko miasta, w których odbędą się mecze, ale i mniejsze samorządy. Wabikiem mają się stać polskie rzeki i kanały.
"Statkiem na Euro 2012" – to wspólny projekt wielkopolskich gmin Czarnkowa i Drawska. Realizują go za unijne pieniądze. W przyszłym roku planują m.in. udział w berlińskich targach ITB oraz spotkanie z niemieckimi wodniakami. – Tylko w Berlinie zarejestrowanych jest 24 tysiące jednostek pływających: barek, jachtów, motorówek. To potężny rynek – podkreśla Marcin Waśko, koordynator projektu z czarnkowskiego urzędu.
Pomysł narodził się przy okazji prac nad odnowieniem polskiego odcinka drogi wodnej E-70, która łączy Antwerpię z Kłajpedą. Niedawno Czarnków i Drawsko wzbogaciły się o nowoczesne mariny, czyli przystanie dla wodniaków. – Latem nasze miasteczko było zatłoczone niczym nadmorskie letnisko. Noteć zaroiła się od kajaków i motorówek – wspomina Marek Tchórzka, wójt Drawska. Teraz gminy chcą iść krok dalej.
– Na naszej przystani może zacumować 25 jednostek, w Drawsku dwa razy tyle. Potem można przesiąść się do pociągu czy autobusu albo po prostu popłynąć dalej. Do każdej z polskich aren Euro 2012 można dotrzeć wodą – zaznacza Waśko.
Potwierdza to Wojciech Skóra z Polskiego Związku Żeglarskiego: – Dopłynąć można wszędzie, gorzej z zacumowaniem. W Poznaniu na przykład brakuje nowoczesnej mariny.