Większość uzasadnienia sądu, podobnie jak cały proces Turowskiego, pozostała niejawna. - Sprawa w ogóle nie powinna trafić do sądu, a postępowanie lustracyjne nie powinno się odbyć – stwierdził w jawnej części uzasadnienia sędzia Jarosław Góral.

W ubiegłym roku sąd okręgowy uznał, że Turowski dopuścił się kłamstwa lustracyjnego, zakazał mu sprawowania funkcji publicznych na trzy lata i na taki sam okres pozbawił go biernego prawa wyborczego. Od wyroku odwołał się zarówno Turowski, jak i pion lustracyjny IPN. Prokurator Aneta Rafałko zażądała dla Turowskiego maksymalnej sankcji przewidzianej przez ustawę – dziesięciu lat zakazu pełnienia funkcji publicznych i utraty biernego prawa wyborczego.

Sąd uznał jednak racje Turowskiego, który przekonywał, że nie jest kłamcą lustracyjnym. Nieoficjalnie wiadomo, że pełnomocnicy Turowskiego – adwokaci Mikołaj Pietrzak i Piotr Kruszyński – nie kwestionowali, że był on oficerem komunistycznego wywiadu. Argumentowali, że wypełniając fałszywie oświadczenie lustracyjne, działał w stanie wyższej konieczności, obawiając się o swoje bezpieczeństwo.

IPN może jeszcze za pośrednictwem prokuratora generalnego zwrócić się o kasację do Sądu Najwyższego.

Od zarzutu kłamstwa lustracyjnego Turowskiego uwolnił sędzia Góral, który w 1995 r. uniewinnił generałów Tadeusza Ciastonia i Zenona Płatka, oskarżonych o udział w przygotowaniach do mordu na ks. Jerzym Popiełuszce.