Nie jest łatwo wstać z grobu

- Facet, który skończył czterdziestkę, powinien być stały w uczuciach i poglądach – mówi nowy szef SLD na Mazowszu

Publikacja: 17.04.2012 22:14

Włodzimierz Czarzasty

Włodzimierz Czarzasty

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Dlaczego zdecydował się pan walczyć o przywództwo w mazowieckim SLD? Kiedyś nazwisko Czarzasty kojarzone z aferą Rywina było obciążeniem dla Sojuszu. Teraz tak już nie jest?

Włodzimierz Czarzasty:

Nie jest. Ludzie w Polsce wiedzą, że była to afera, której w rzeczywistości nie było. I tylko nieustannie przypomina o niej "Gazeta Wyborcza". Z drugiej strony nikomu nie przeszkadza fakt, że posłem z Ruchu Palikota został człowiek skazany za pobicie.



Jak to nie było afery, skoro Lew Rywin został skazany  za korupcyjną propozycję?



A co mnie to obchodzi, że Rywin poszedł do Adama Michnika, a ten przy alkoholu go nagrał? Dla mnie ważne jest to, że w czasach, gdy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro, wszystkie śledztwa zostały umorzone.



Mówił pan delegatom na zjazd, że mają odkurzać uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych, bo trzeba być przygotowanym do rządzenia krajem. A przecież Sojusz nie wygląda na partię, która zaraz przejmie władzę.



To jest kwestia wiary. Uważam, że SLD ma przed sobą przyszłość. Podczas kampanii, którą prowadziłem na Mazowszu, poznałem struktury terenowe i wiem, że gdyby inne partie lewicowe bądź uważające się za takie miały tylu ludzi do pracy, to byłyby bardzo zadowolone. Dlatego ci wszyscy, którzy chcieli, żeby partia została pogrzebana lub połączyła się z Ruchem Palikota, po prostu źle myślą.

Katarzyna Piekarska, pana rywalka na Mazowszu, mówi publicznie, że jest pan cynikiem, bo ona opowiadała, ludziom, że muszą pracować na sukces, a pan o tych radach nadzorczych.

Ja też mówiłem, co chcę zrobić ma Mazowszu, i to się ludziom spodobało. A jeżeli chodzi o rady nadzorcze, to przecież nie obiecywałem posad, bo ich nie mam. Chcę po prostu wiedzieć, jakim zasobem kadrowym dysponuje organizacja, którą kieruję. Ilu mamy ekonomistów, ilu twórców, a ile osób z rozmaitymi uprawnieniami, również do zasiadania w radach nadzorczych. Każdy lider powinien to wiedzieć, jeżeli chce poprowadzić partię do zwycięstwa.

Część obserwatorów sceny politycznej sądzi, że SLD to partia gasnąca, a Ruch Palikota – wschodząca.

Nie zgadzam się. Jeżeli chodzi o tendencje, to SLD jest na fali wznoszącej, a Palikot – w stagnacji. Ludzie zadają sobie pytanie, czym jest ten ruch, którego lider jednego dnia zakłada klerykalne pismo i nie ukrywa, że homoseksualizm mu nie pasuje, a drugiego dnia jest obrońcą gejów i przeciwnikiem krzyża w Sejmie. Przecież Palikot nieprzypadkowo powiedział o Jarosławie Gowinie "ciota". Tę niechęć do homoseksualistów ma w tyle głowy. Kiedyś zastanawiałem się, jak opisać Palikota, i znalazłem jego własne słowa: handlarz krzyżami nie musi być wierzący. On jest właśnie taki – ma sprawny marketing, ale nie jest człowiekiem lewicy.

Za to dobrze sprzedaje lewicowe hasła.

Mimo to uważam SLD za lepszą markę, bo w czasach kryzysu lepiej mieć partnera odpowiedzialnego, choć dopiero wydobywającego się z kryzysu, niż nieprzewidywalnego.

Czy to znaczy, że ewentualne porozumienie SLD z Ruchem Palikota jest mało prawdopodobne?

Tak, bo nie widzę spraw, które by nas łączyły. My jesteśmy za podniesieniem płacy minimalnej, a Ruch Palikota nie, bo przypuszczam, że  90 proc. działaczy tej partii musiałoby podnieść pensje swoim pracownikom. Oni są za podatkiem liniowym od dochodów osobistych, a my za progresywnym. Oni popierają podwyższenie wieku emerytalnego kobiet do 67. roku życia, a my nie.

A jednak w SLD można usłyszeć, że odbył pan wiele rozmów z Palikotem i myślał  o przejściu do jego partii.

Gdybym chciał przejść do Palikota, to miałem ku temu tysiąc okazji. Nie zrobiłem tego, bo uważam, że facet, który skończył 40 lat, powinien być stabilny i w uczuciach, i w poglądach politycznych. A faceci, którzy takimi zasadami się nie kierują, nie są przeze mnie szanowani.

A jak pan sobie wyobraża współpracę z Grzegorzem Napieralskim? Byliście w ostrym konflikcie.

Tak, ale po zjeździe mazowieckim przyjąłem zasadę, że wobec wszystkich stosuję opcję zerową. Spuszczam kurtynę na to, co było. Jeżeli Miller ma prowadzić ekipę do przodu i doprowadzić do tego, żeby wyniki wyborów były lepsze, na czym mi także zależy, bo nie satysfakcjonuje mnie to, że jest jeden poseł z Warszawy i jeden na Mazowszu, to wszystkie konflikty zakopujemy.

To jest możliwe?

Ludzie w partiach lewicowych nie mogą być wobec siebie zapiekli. Miller powstrzymał odejścia z SLD i zapoczątkował odbudowę zaufania społecznego dla partii. W tym drugim procesie chcę uczestniczyć, a partyjne waśnie temu nie służą.

Zresztą jest coś paradoksalnego w tym, że Miller jest gwarancją odnowy dla SLD. Ale ja wierzę w ten paradoks. Nie jest łatwo być złożonym do grobu i wstać. Mówię o sobie.

Myślałam, że o Millerze.

O nim też, ale on już wstał.

Dlaczego zdecydował się pan walczyć o przywództwo w mazowieckim SLD? Kiedyś nazwisko Czarzasty kojarzone z aferą Rywina było obciążeniem dla Sojuszu. Teraz tak już nie jest?

Włodzimierz Czarzasty:

Nie jest. Ludzie w Polsce wiedzą, że była to afera, której w rzeczywistości nie było. I tylko nieustannie przypomina o niej "Gazeta Wyborcza". Z drugiej strony nikomu nie przeszkadza fakt, że posłem z Ruchu Palikota został człowiek skazany za pobicie.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!