Warszawa przeżywała w piątek inwazję miłośników futbolu. Hotele, nawet te najdroższe, w dni meczów mają komplet gości. W piątek przed Stadionem Narodowym już w południe gromadziły się grupy kibiców, głównie z Polski, którzy przyjechali na mecz otwarcia Polska - Grecja. Wolontariusze kierowali tłumy fanów wysiadających na Dworcu Centralnym na stadion lub do Strefy Kibica. Tylko pociągami Intercity przyjechało ponad 20 tys. kibiców. Kolejnych 2200 osób przyleciało specjalnie wyczarterowanymi samolotami, w tym 650 osób z Grecji.
Dwie godziny przed meczem Strefa Kibica pod Pałacem Kultury przewidziana na 100 tys. osób była prawie pełna. A po ulicach stolicy jeździł samochód nadający przebój zespołu Jarzębina "Koko, koko, Euro spoko".
Wrocław w piątek był biało-czerwono-niebieski za sprawą rosyjskich, ale przede wszystkim czeskich kibiców, pomalowanych w narodowe barwy. Tłumy Rosjan i Czechów zjawiły się na wrocławskim lotnisku i dworcu jeszcze przed południem. Pierwsza 400-osobowa grupa Rosjan po 26 godzinach w pociągu dotarła z Moskwy, ale ta największa, kilkutysięczna fala była spodziewana pomiędzy 15 a 18, kiedy miały dotrzeć specjalne pociągi z Warszawy i z Czech.
Świetnie sprawdzili się w początkowej fazie wolontariusze - kibiców częstowali darmowym sokiem jabłkowym, dolnośląskim produktem regionalnym. Czesi jednak mocno narzekali na wyśrubowane ceny piwa na wrocławskim Rynku.
Atmosferę Euro czuje się też w Gdańsku, choć pierwszy mecz w tym mieście Hiszpania - Włochy zostanie rozegrany w niedzielę. Wtedy też spodziewany jest prawdziwy najazd kibiców na to miasto.