Niektóre wynalazki liczą sobie nawet wiele tysięcy lat, a były zapominane przez setki. Pierwszą turbinę parową wynalazł Heron z Aleksandrii w I w. n.e. i ona działała, lecz była traktowana jako gadżet czy ciekawostka techniczna. Nazywano ją „banią Herona". Na maszynę parową nie było wtedy zapotrzebowania. Imperium Rzymskie prowadziło niezliczone wojny i dzięki temu miało niewolników. Nikt nie chciał rewolucji w technice, bo była dostępna tania siła robocza. Do koncepcji powrócono dopiero 250 lat temu podczas rewolucji przemysłowej.
I powie pan pewnie, że to przez średniowiecze?
Bo regres cywilizacyjny na początku średniowiecza był ewidentny. Ponieważ spadła wymiana handlowa, nie były potrzebne wynalazki czyniące ją efektywną. Weźmy żagielek pod bukszprytem, który ułatwiał żeglowanie, szczególnie w czasie wchodzenia do portu. Rozwiązanie zostało przyjęte na wszystkich statkach w okresie rzymskim. Przyszło średniowiecze i żagiel zniknął. Ponownie się pojawił dopiero w XIV w., choć przez 800 lat nie funkcjonował. Pierwsze latarnie morskie liczą sobie 2500 lat i były budowane jako urządzenia techniczne, a nie ogniska rozpalane na cyplach. Upadło cesarstwo rzymskie i latarnie przestały istnieć. Następną zbudowano w XII w., a większa ich ilość pojawiła się w XIV w., kiedy na nowo rozwinął się handel morski.
Czyli rozwój techniki nie jest ciągły?
I tu staniemy w obronie wieków średnich, bo gdy jakiś wynalazek się wtedy pojawiał, to już był rozwijany. Zatem postęp techniki zatrzymał się w pierwszych wiekach średniowiecza, ale mniej więcej od jego połowy wynalazki raczej nie znikały. Chyba że stały się bezużyteczne, ale to inna sprawa.
A z rzeczy, których używamy na co dzień, czy coś wróciło?