Rząd zareagował na wyciek zdjęć ofiar do Internetu. MSZ wezwał wczoraj rosyjskiego ambasadora na osobistą rozmowę. Podczas niej wiceminister Jerzy Pomianowski wyraził oburzenie z powodu publikacji drastycznych fotografii i zażądał od Rosji „stanowczych działań, natychmiastowego śledztwa w tej sprawie i ukarania winnych wycieku". Polska oczekuje też współpracy Moskwy z ABW i prokuraturą.
O wyjaśnienie sprawy do swoich rosyjskich odpowiedników zaapelowali też minister sprawiedliwości Jarosław Gowin oraz prokurator generalny Andrzej Seremet.
Wciąż nie wiadomo, skąd wyciekły fotografie. Szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksander Bastrykin powiedział wczoraj, że zdjęcia nie należały do dowodów zgromadzonych przez rosyjskich śledczych badających katastrofę. Taką samą deklarację złożył rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Tymczasem w wywiadzie dla portalu niezalezna.pl szef zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy Antoni Macierewicz przyznał, że zdjęcia trafiły do jego zespołu kilka dni temu. – Zostały one przekazane ekspertom medycyny sądowej za granicą do oceny i sformułowania wniosków o przyczynach katastrofy – powiedział Macierewicz.
Premier Donald Tusk oświadczył wczoraj, że już kilka tygodni wcześniej apelował do strony rosyjskiej o zbadanie źródła przecieku. – Trudno wykluczać prowokację. Nie chciałbym snuć domysłów, komu mogłoby zależeć na tym, żeby emocje w tak drastyczny sposób, na nowo wzbudzane, wybuchły w Polsce – powiedział Tusk.
Rosjanie dopiero wczoraj zapowiedzieli wyjaśnienie sprawy. – Podjęto kroki zmierzające do usunięcia tych materiałów ze środków masowego przekazu, ustalenia osoby, która wykonała i upubliczniła zdjęcia, a także wyjaśnienia motywów danych działań – powiedział na konferencji prasowej Bastrykin.