Rada Warszawy na ostatniej sesji uchwaliła, że w drugiej linii metra, gdy już będzie gotowa, komunikaty będzie zapowiadał głos kobiecy. Tak dla odróżnienia. Rajcy mieli też wówczas dowiedzieć się od urzędników, co się dzieje z ludzkimi szczątkami znajdowanymi podczas budowy centralnego odcinka metra. Na wyjaśnienia trzeba jednak poczekać dwa tygodnie, bo sesja została przerwana. Sprawdziliśmy, o co chodzi.
Grupa narodowców z Podlasia rozpętała niedawno w Internecie awanturę o to, że budowniczy metra nielegalnie – nie zgłaszając tego nikomu – wywożą odkopane podczas budowy ludzkie szczątki. Rzekomo dlatego w tajemnicy, że prezydent Warszawy nie chce opóźnień w budowie metra. – To dość absurdalne tłumaczenie. Przecież gdybyśmy znaleźli takie szkielety, to mielibyśmy bardzo dobry pretekst, by wydłużyć harmonogram robót – wyjaśnia Mateusz Witczyński, rzecznik konsorcjum AGP. Tłumaczy, że tarcza drąży tunel na takiej głębokości, że tam żadne szkielety, na przykład z czasów wojny, już leżeć nie mogą.
Maciejowski: skoro na budowie metra znaleziono cztery kości, to gdzieś musi być reszta...
– Takie znaleziska wykopuje się metr czy dwa pod ziemią – wyjaśnia Witczyński.
Radny miasta Maciej Maciejowski (do niedawna z PiS, dziś z Praskiej Wspólnoty Samorządowej) zapytał o to jednak oficjalnie prezydent Warszawy. I ta przyznała na piśmie, że... był taki przypadek. Jeden. Odnaleziono na Pradze w okolicach Dworca Wileńskiego szkielet (dokładnie cztery kości), który, jak wyjaśnia, został przekazany do zbadania archeologom z Muzeum Historycznego.