To jedno z nielicznych stołecznych kin, które wytrzymały próbę czasu. Przebudowane w latach 90. na mały multipleks ma cały czas wierne grono fanów. Ale to wcale mu nie pomaga, a jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
Zamiast kultury – handel
Budynek, w którym jest kino ma zamiar wynająć od prywatnego właściciela spółka Jeronimo Martins (sklepy Biedronka). – Tylko zmiana planów zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu może uratować kino – uważają jego pracownicy i obrońcy. Ratusz odpowiada, że to długotrwała procedura.
A kino może zniknąć z mapy stolicy w każdej chwili. Spółka Jeronimo Martins już w zeszłym roku uzyskała warunki zabudowy dla lokalu oraz pozwolenie na zmianę jego charakteru na handlowo-usługowy.
Firma nie ma jeszcze co prawda pozwolenia na budowę, dzięki któremu mogłaby formalnie zacząć pracę. Jednak pracownicy kina są zaniepokojeni. – Kręcą się u nas architekci. Wymierzają pomieszczenia. Widać, że trwają przygotowania do rozpoczęcia prac – obserwuje Agnieszka Majchrzyk z Feminy.
Tymczasem przedstawiciele Jeronimo Martins zapewniają, że firma stara się dopasować format i charakter swoich sklepów do ich lokalizacji.