Ma pan pomysł, jak zachęcić kibiców, żeby usiedli przed telewizorami i liczyli na zwycięstwo Polski?
Adrian Mierzejewski:
Trudne zadanie. Muszą myśleć tak jak my. Liczy się głównie wiara w to, że potrafimy coś zrobić. Nie chcę powiedzieć, że czekamy na cud, bo Ukraina jest do pokonania, ale ostatnio nie dajemy kibicom zbyt dużo nadziei. Nie będę przekonywał, że wygramy, ale mam nadzieję, iż tak będzie.
Po kilku dniach wspólnych treningów jest pan większym optymistą?
W Charkowie zagramy kolejny mecz o wszystko, ale różnica jest taka, że tym razem nie dostaniemy szansy na rehabilitację. Ukraińcy mogą nawet zremisować i liczyć na to, że utrzymają drugie miejsce w grupie, my musimy wygrać. Nie wiem, jak to zrobić, ale sądzę, że tym razem się uda. Mamy dobrych piłkarzy, trzeba tylko wykorzystać sytuacje, które potrafimy przecież stwarzać.