Problemy zaczęły się w Wigilię, gdy w grubej krze lodowej utknął rosyjski „Akademik Szokalski".
Przeprowadzona wczoraj przez Śnieżnego Smoka operacja ratunkowa zakończyła się sukcesem, choć Chińczykom mimo wielokrotnie podejmowanych prób nie udało się dopłynąć do rosyjskiego statku - pokrywa lodowa okazała się za gruba. Ewakuację przeprowadził więc śmigłowiec wysłany z chińskiego lodołamacza.
Pięć razy pokonywał trasę między „Akademikiem Szokalskim", a znajdującym się w okolicy australijskim lodołamaczem „Aurora Australis". Po przejęciu wszystkich naukowców i turystów z rosyjskiego statku jednostka najpierw miała popłynąć do australijskiej bazy Casey na Antarktydzie, by uzupełnić paliwo, a potem ku australijskiej wyspie Tasmania.
Te plany się jednak zmieniły. Australijski Urząd Bezpieczeństwa Morskiego poinformował, że teraz w grubej pokrywie lodowej utknął także Śnieżny smok.
„Lodołamacz będzie próbował przebić się przez lód podczas przypływu w godzinach porannych 4 stycznia, gdy warunki będą najbardziej sprzyjające" - poinformowali Australijczycy.