Stanisław Kracik był w 2010 r. kandydatem PO w wyborach na prezydenta Krakowa. Przegrał jednak w drugiej turze z dotychczasowym prezydentem Jackiem Majchrowskim, który otrzymał poparcie PiS. W tym roku sytuacja jest analogiczna. W wyborczej dogrywce znów mierzy się Majchrowski, ale tym razem z kandydatem PiS Markiem Lasotą. PO, której kandydatka zajęła dopiero czwarte miejsce, popiera dotychczasowego włodarza.
Mimo to Kracik, który z list PO dostał się do sejmiku wojewódzkiego, zdecydował się przeciwstawić stanowisku partii i oficjalnie opowiada się po stronie Lasoty. Nie wiadomo, czy były wojewoda obejmie mandat - musiałby wtedy zrezygnować z funkcji dyrektora szpitala psychiatrycznego im. Babińskiego.
Dołączenie Kracika do honorowego komitetu poparcia Lasoty wzbudziło zdziwienie i oburzenie w PO. - Tłumaczy go tylko praca w szpitalu psychiatrycznym - złośliwie komentował w Radiu Kraków senator Janusz Sepioł. - Rozumiem decyzję Kracika, jeśli chodzi o potencjalne motywacje osobiste. Natomiast to fatalna decyzja polityczna - twierdził później w "Gazecie Wyborczej" i dodawał, że "chęć odegrania się za porażkę sprzed czterech lat, chęć przewietrzenia Krakowa jest naturalna". - Tyle, że popieranie kandydata PiS nie służy ani miastu, ani PO - skwitował.
Tych zarzutów nie rozumie jednak Kracik. - To przekroczenie granic dobrego smaku - komentował "Wyborczej" słowa senatora PO o jego pracy w szpitalu psychiatrycznym. - Mogę jedynie odpowiedzieć pytaniem, dlaczego Janusz Sepioł nie protestował, gdy Marek Lasota był radnym sejmiku małopolskiego z ramienia Platformy - dodał.