Przebywający w Davos ukraiński prezydent Petro Poroszenko powiedział, że w ciągu ostatnich dni na tereny opanowane przez separatystów wkroczyło ponad 2 tysiące rosyjskich żołnierzy. W sumie w tym rejonie jest – zdaniem prezydenta – już około 8 tysięcy żołnierzy. Z powodu „pogarszającej się sytuacji" Poroszenko opuścił forum gospodarcze w Szwajcarii i wrócił do Kijowa.
W tym samym czasie szef Sztabu Generalnego ukraińskiej armii generał Wiktor Mużenko odwołał swój udział w posiedzeniu natowskiego Komitetu Wojskowego w Brukseli. – Został zmuszony do odwołania wizyty w związku z rozwojem sytuacji na wschodzie [Ukrainy] – powiedział szef Komitetu, duński generał Knud Bartels.
Zamiast do Brukseli Mużenko pojechał na lotnisko w Doniecku, o który cały czas toczą się walki. W ich trakcie w środę został ciężko ranny deputowany i lider Prawego Sektora Dmitrij Jarosz, który od dziesięciu miesięcy dowodzi oddziałami stworzonymi z członków swojej formacji. W samym mieście słychać nieustanną kanonadę artyleryjską, kto może, ten ucieka z miasta.
Ukraińcy podejrzewają jednak, że główne uderzenie rosyjskie zostanie wymierzone nie w okolice Doniecka, lecz Ługańska. Tam już miało dojść do walk z rosyjskimi oddziałami, które usiłowały zdobyć wioskę Stanica Ługańska, by opanować na całej długości tory prowadzące właśnie z Ługańska do Rosji i zdobyć bezpośrednie połączenie kolejowe. Jednocześnie na bezpośrednim zapleczu ukraińskich wojsk wyleciał w powietrze most, wysadzony prawdopodobnie przez rosyjskich dywersantów. Podobnego zamachu dzień wcześniej dokonano w obwodzie zaporoskim leżącym na zachód od strefy, utrudniając komunikację ukraińskim oddziałom znajdującym się w okolicach Doniecka.
Ukraiński wywiad poinformował też, że w Horliwce (kontrolowanej przez separatystów) żołnierze regularnych oddziałów rosyjskich zamieniają bojówkarzy na pierwszej linii frontu, a w okolicach Szachtarska i Toreza koncentrują się rosyjskie oddziały pancerne.