Reklama

Włodzimierz Cimoszewicz: Nowa lewica teraz nie powstanie

Amatorszczyzna – tak o rządach Ewy Kopacz mówi Jackowi Nizinkiewiczowi były premier Włodzimierz Cimoszewicz.

Aktualizacja: 03.02.2015 06:16 Publikacja: 02.02.2015 21:06

Włodzimierz Cimoszewicz

Włodzimierz Cimoszewicz

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

"Rzeczpospolita": Wybory prezydenckie w I turze wygra Bronisław Komorowski czy jednak wielość kandydatów może doprowadzić do II tury?

Włodzimierz Cimoszewicz, były premier i szef MSZ, niezależny senator: Ma spore szanse, ale będzie o to trudno. Kandydat PiS zbierze 25–30 procent. Jeśli pani Ogórek i pan Jarubas poprowadzą niezłe kampanie, to w sumie rywale Bronisława Komorowskiego mogą razem mieć ponad 50 proc. głosów. Nie ma to jednak zasadniczego znaczenia, bo ich głosy nie zsumują się w drugiej turze, co oznacza wygraną prezydenta Komorowskiego dwa tygodnie później.

Co oznacza tak duża ilość kandydatów lewicy?

Udział w wyborach chcą wziąć: Janusz Palikot, Magdalena Ogórek, Anna Grodzka, Ryszard Kalisz. Jeśli wszyscy zdołają się zarejestrować, będzie to potwierdzeniem głębokiego rozbicia środowisk lewicowych. Na pewno kilka z tych osób przeżyje też gorzkie rozczarowanie uzyskanym wynikiem.

Platforma boi się kandydatury Magdaleny Ogórek?

Reklama
Reklama

Chyba nie, ale pierwsze reakcje na zgłoszenie tej kandydatury wskazują na sporą irytację w różnych środowiskach i mediach.

Magdalena Ogórek pomoże Leszkowi Millerowi wzmocnić SLD?

To mało prawdopodobne, nawet jeśli uda się jej osiągnąć niezły wynik. A i o to nie będzie łatwo, ponieważ popełniono już prawie wszystkie możliwe błędy przy ogłoszeniu jej kandydatury. Wynikały one z niezrozumiałego nerwowego pośpiechu, braku koncepcji programowej i organizacyjnej. Od kilku tygodni pani Ogórek jest zupełnie nieobecna. Nie wykorzystuje więc fali początkowego zainteresowania.

Mamy do czynienia z próbą wyeliminowania kandydatki SLD? Istnieje analogia między tym, jak postępowano względem pana w kampanii prezydenckiej, a Magdaleną Ogórek?

W ataku na mnie posłużono się kryminalnymi fałszerstwami w słusznym przekonaniu, że polski wymiar sprawiedliwości wyjaśni to dopiero po latach. Do polityków, m.in. z PO, PiS i LPR, przyłączyło się wielu ochotników spośród dziennikarzy. W przypadku ataków przeciw pani Ogórek możemy mówić, przynajmniej na razie, o chamstwie, grubiaństwie, braku taktu itd. Prawdą też jest, że na niektóre słowa krytyki po prostu zasłużyła. Mam nadzieję, że ta agresja osłabnie.

Która partia doprowadziła do wyeliminowania pan z wyborów? Kto stał za sprawą Jaruckiej?

Reklama
Reklama

To oczywiste, że w pierwszej kolejności byli to politycy PO. Jak wysoko sięgała ta intryga, tego nie wiem i nikt nigdy nie próbował tego ustalić. Ale z okazji skorzystała cała wataha kundelków z innych partii.

PSL, który walczy o utrzymanie trendu poparcia po wyborach samorządowych, robi dobrze, wystawiając Adama Jarubasa?

Z punktu widzenia interesów tej partii postępuje słusznie. Próbuje skonsolidować poparcie, jakie uzyskał w wyborach samorządowych. Wybory prezydenckie z w miarę wyrazistym kandydatem dają mu taką szansę.

PSL może stracić subwencję budżetową. Jest ryzyko, że w wyborach prezydenckich kandydat ludowców może dostać niewielki wynik. Czy to może odbić się negatywnie na wyniku ludowców w wyborach parlamentarnych?

Adam Jarubas robi niezłe wrażenie. Katastrofy nie powinno być. A jeśli strącą dotacje, to się zapożyczą przed wyborami parlamentarnymi. W sumie zachowują się racjonalnie.

Zgadza się pan z teorią, że wybory parlamentarne wygra PiS, ale rządzić nie będzie, bo partii Kaczyńskiego nie uda się stworzyć koalicji?

Reklama
Reklama

Nie da się dzisiaj przesądzić, czy wygra PO czy PiS. Ich notowania są zbyt zbliżone. Obawiam się, że jest spore ryzyko osłabienia poparcia dla PO w związku z bardzo możliwym rozczarowaniem działalnością rządu. Jeszcze kilka takich „zwycięstw" jak na Śląsku i tradycyjni wyborcy tej partii będą mocno zakłopotani. Szansa PiS na stworzenie większości rządowej jest mniejsza niż szansa na wygranie wyborów, ale nie wykluczyłbym tego scenariusza całkowicie. Oportunizm większości polityków pozwala im na różne wolty. Oczywiście zawsze dla dobra ojczyzny i narodu.

Jak pan ocenia kandydaturę Andrzeja Dudy? Może wygrać wybory prezydenckie, jeśli dojdzie do II tury?

Nie ma szans. Jest dość nijaki. Także w jego przypadku zgłoszenie kandydata przypominało wyciągnięcie królika z kapelusza. Może wyrobi sobie trochę nazwisko, ale to granica jego osiągnięć.

Na scenie politycznej jest szansa na powstanie kolejnej partii lewicowej? Grzegorz Napieralski chce budować nową lewicę. Polska potrzebuje swojej Syrizy?

W tej chwili takiej możliwości nie ma. Wszystko musi upaść, żeby coś mogło wyrosnąć. Jakaś lewica będzie, bo wobec braku formacji liberalnej nikt poważnie nie zajmuje się sprawami obywatelskimi i wolnościami. PO stoi w rozkroku, PSL jest indyferentny, a PiS jest po prostu zagrożeniem dla tych wartości. Obrona oraz promocja praw i wolności należą do kanonu programowego europejskiej lewicy. Mam przy tym nadzieję, że nie będzie to polska odmiana Syrizy, bo to jest formacja awanturnicza i krańcowo nieodpowiedzialna.

Reklama
Reklama

PO, porzucając tematy światopoglądowe, toruje drogę lewicy i nowemu bytowi?

Tak, stwarza lukę, którą naturalnie może wypełnić tylko budząca zaufanie lewica. Na szczęście dla PO takiej lewicy wciąż nie ma.

Jak pan ocenia 100 dni rządów Ewy Kopacz?

Ocena jest bardzo mierna. Amatorszczyzna, brak doświadczenia, brak głębszej koncepcji rządzenia w specyficznym wyborczym okresie – to wszystko daje znać o sobie. Niepewność to coś, co moim zdaniem najbardziej pasuje do opisu obecnego rządu. Biorąc pod uwagę to, co się dzieje na Wschodzie, agresywną politykę Rosji potencjalnie zagrażającej także innym państwom, chciałbym mieć nadzieję, że opozycja i tzw. partnerzy społeczni wykażą się większą odpowiedzialnością i będą nieco bardziej powściągliwi. Obserwując związki zawodowe, organizacje rolników itd., obawiam się, że w chwili obecnej w ogóle nie myślą o dobru naszego kraju i starają się wykorzystać okazję do załatwiania swoich spraw, nierzadko w sposób sprzeczny z interesem ogólnym.

Polska powinna pomagać militarnie Ukrainie? Powinniśmy bardziej angażować się na arenie UE przeciwko zapędom Putina?

Reklama
Reklama

Rosja kontynuuje agresję przeciw Ukrainie, dostarcza tam coraz więcej wojsk i uzbrojenia. Pół roku temu byłem przekonany, że ukraińskiej armii nie tyle brak broni, co woli walki i odwagi. Dzisiaj widać, że bez skuteczniejszego sprzętu obronnego nie są w stanie zatrzymać pełzającej rosyjskiej ofensywy. Najlepiej byłoby nie robić nic, co choćby pośrednio może zaostrzyć konflikt militarny, ale równocześnie należałoby wykorzystywać bardziej zdecydowanie instrumenty ekonomiczne. Widać jednak, że taka perspektywa jest coraz bardziej nierealna. Stawką w tej grze jest nie tylko przyszłość Ukrainy, ale także całej Unii Europejskiej. Mało kto zastanawia się nad tym. Jeśli rosyjskie bezprawie zwycięży, a Europa przełknie to, będzie to koniec politycznego wymiaru integracji. Rosja będzie mogła nasilić politykę wasalizacji różnych krajów. Tchórzy i łapówkarzy znajdzie wszędzie. Musimy sobie odpowiedzieć w Polsce i innych krajach UE, czy tego chcemy. Jeśli nie, to niestety, trzeba więcej czynić, zamiast zgłaszać coraz to nowe wątpliwości.

Niezbędne jest przedłużenie sankcji wobec Rosji i nałożenie kolejnych?

To, co jest, należy co najmniej utrzymać. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami kontynuacja agresji, która oczywiście ma miejsce, powinna wywoływać kolejne posunięcia. Powinny to być działania poważne. Za takie nie uznaję poszerzania listy osób z zakazem wizowym o kilka czy kilkanaście nazwisk. To jest oszukiwanie samych siebie i własnej opinii publicznej. Rosja musi to odbierać jako sygnał słabości.

Martin Schultz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, sprzeciwia się nałożeniu nowych sankcji na Rosję, w czym popiera go Leszek Miller.

Deklaracji Schultza i Millera nie rozumiem. W pierwszej chwili robią wrażenie, jakby obaj panowie wybierali się na historyczną wycieczkę do Monachium. Jeśli chcą uniknąć takich skojarzeń, to powinni jaśniej uzasadniać swoje stanowisko.

Reklama
Reklama

Co UE powinna dzisiaj zrobić dla Ukrainy?

Po pierwsze, nie wolno nam „przyzwyczaić się" do tej wojny i zmniejszyć zainteresowania Ukrainą. Po drugie, musimy domagać się prawdziwych, a nie pozornych reform, które zagwarantują, że pomoc materialna nie zostanie rozkradziona i zmarnowana, ale trafi tam, gdzie jej miejsce. Po trzecie, powinniśmy udzielać wszelkiej możliwej pomocy technicznej (doradztwo) i być gotowi do pilnego udzielenia pomocy humanitarnej, gdyby doszło tam do jakiejś klęski. Zdaje się, że na szczęście także tam zima jest łagodna, wiec ryzyko jest mniejsze, ale załamanie gospodarki ukraińskiej będzie miało swoje konsekwencje.

Czy rodząca się współpraca Węgier z Rosją to początek rozbijania jedności UE?

Od kilku lat te relacje są pełne dwuznaczności. Już jakiś czas temu Węgry zaczęły torpedować budowę popieranego przez UE gazociągu Nabucco a zaangażowały się w rosyjski South Stream. Ewidentnie powiązany był z tym projekt budowy przez Rosje nowej elektrowni atomowej na Węgrzech w warunkach korzystnego kredytu rosyjskiego. Wielokrotna krytyka sankcji unijnych przez Orbana, ostatnie zaproszenie Putina do Budapesztu, to wszystko pozwala dojść do wniosku, że premier Węgier uznał obecna sytuacje za dobrą okazję do robienia na boku własnych interesów z Rosja nawet, jeśli uderza to w Ukrainę, w politykę Unii. Przestaniemy chyba powtarzać coraz mniej aktualne powiedzonko "Polak, Wegier dwa bratanki...". Warto przy tym zauważyć, że w związku z agresja Rosji "sypie się" spoistość Grupy Wyszehradzkiej. Działania i deklaracje panów Orbana, Zemana i Fico pokazują, że w tej najważniejszej obecnie kwestii bezpieczeństwa w Europie Wschodniej i Środkowej nasi partnerzy całkowicie lekceważą nasze stanowisko i oceny.

Jak pan ocenia zaangażowanie Donalda Tuska, jako szefa Rady Europejskiej w temacie Ukrainy?

Niewiele wiemy o tym. Media zauważyły jedynie jego wpis na Twitterze. To byłoby stanowczo za mało, gdyby to było wszystko. Prawda jest, że Grecja może przysparzać go o ból głowy i jest to problem bardzo poważny, ale sytuacja na Ukrainie to wciąż sprawa numer 1.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama