Najbliższa kadencja prezydenta będzie wyjątkowa. Dlaczego? Bo wyzwania, jakie stoją przed Polską, są nadzwyczajne. Dlatego tak ważne jest, by w kampanii nie padały obietnice i deklaracje, których realizacja będzie szkodliwa dla kraju. Takie jak propozycja Andrzeja Dudy, by wrócić do poprzedniego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Wypalone silniki
Choć rządowa propaganda wpiera nam, że jesteśmy skazani na sukces i na pogoń za bogatym Zachodem, tak nie jest. Jest dokładnie odwrotnie. Nasze proste zasoby rozwoju – tania praca, nadrabianie zaległości konsumpcyjnych po PRL, import know-how, przyciąganie inwestycji, które dają Polakom proste zajęcie – są na wyczerpaniu. Musimy się więc niejako wymyślić od nowa. Mówią o tym także bliscy rządowi eksperci. To właśnie w ciągu najbliższych pięciu lat musimy przygotować się do wprowadzenia modelu rozwoju już bez ogromnych pieniędzy z UE.
Na to nakładają się trzy olbrzymie wyzwania związane z: demografią, bezpieczeństwem zewnętrznym i stosunkami na linii obywatel – państwo. Nie da się też budować nowoczesnego kraju bez zaufania, a Polacy, czego dowodzą liczne badania, m.in. Diagnoza Społeczna, traktują nieufnie niemal wszystko, co ich otacza. – Państwo, samorząd, nawet sąsiedzi za płotem są nam obcy – mówi prof. Janusz Czapiński, współautor Diagnozy.
Na wszystkie te zasadnicze dla naszego rozwoju sprawy ogromny wpływ ma głowa państwa. Może nadawać ton dyskusji, zgłaszać własne rozwiązania legislacyjne, stosować potężne narzędzie, jakim jest weto do ustaw. Każdy, kto choć trochę orientuje się, jak działa polska polityka, wie, że fraza Donalda Tuska, iż prezydent jest tylko „strażnikiem żyrandola", nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wystarczy przywołać weto Aleksandra Kwaśniewskiego do podatku liniowego, Lecha Kaczyńskiego do zmian w systemie rentowym czy złożoną właśnie przez Bronisława Komorowskiego nowelizację ordynacji podatkowej oraz jego zabiegi, by budżet wydawał na armię 2 proc. PKB. Wszystkie te kwestie mają fundamentalny wpływ na to, jaka otacza nas rzeczywistość.
Prezydent ma spory wpływ na to, jak zachowuje się rząd. Zarówno przez decyzje personalne – np. to on nominuje prezesa NBP, jak i nieformalne kontakty i spotkania, na których mogą padać oczekiwania co do polityki gabinetu. Prezydent Komorowski wymógł np. w ten sposób wprowadzenie korzystnych dla rodzin rozwiązań podatkowych, które obowiązują od początku tego roku.