W Ministerstwie Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej zapanował niepokój. Podobno Rosja ma informacje na temat przybycia do zachodniej Ukrainy pierwszych żołnierzy USA. Rzecznik MSZ Aleksander Łukaszewicz powiedział w związku z tym: „To jasne, że nie przyniosą oni temu krajowi pokoju". Amerykanie mają szkolić ukraińskich żołnierzy. W amerykańskich mediach była mowa o planach szkoleń od 5 marca do 31 października. Może konkretniej?
Antony Blinkin: W minionych latach pomagaliśmy Ukrainie w profesjonalizacji jej sił zbrojnych. Robiliśmy to przez wiele lat. Ukraina uczestniczyła w wielu misjach zagranicznych, w tym w Afganistanie i Iraku, a my pomagaliśmy jej unowocześnić siły zbrojne tak, żeby i przyszłości mogła brać udział w misjach zagranicznych. Dlatego nie rozumiemy, dlaczego Rosjanie są tym teraz zaniepokojeni. Raczej powinni wycofać swoją technikę obronną, czołgi i artylerię z Ukrainy, w którą wyposażyli separatystów. Powinni też wycofać siły specjalne, które wspierają separatystów i którymi po części również kierują.
Czy uważa Pan, że porozumienie z Mińska będzie respektowane i wdrożone?
Liczę na to. Dzięki zabiegom dyplomatycznym kanclerz Merkel i prezydenta Francji Hollande'a mieliśmy i mamy szansę rozwiązania tego kryzysu na drodze pokojowej. Decydujące jest jednak to, czy Rosja i separatyści dotrzymają danego w Mińsku słowa. Wtedy Ukraina odzyska integralność terytorialną i suwerenność. Mam nadzieję, że dokładnie tak się stanie. Ale wszystko zależy teraz od pana Putina.
Z jakimi konsekwencjami musi się liczyć Rosja, jeśli tak się nie stanie?