Nicolas Henin był w Syrii przed dziesięć miesięcy w rękach dżihadystów Państwa Islamskiego. W tym czasie miał nie raz okazję do rozmów z porywaczami. Komunikacja między nimi przebiegała bez zakłóceń. Dżihadyści rozmawiali albo po angielsku, albo po francusku. Henin zapewnił w wywiadzie dla BBC, że „zdecydowanie nie pochodzili z krajów arabskich”. „Oni są dziećmi naszych społeczeństw, naszej kultury. Władają naszym językiem i posiadają to samo podłoże kulturowe, co my. Oglądają te same filmy, grają w te same gry komputerowe, co nasze dzieci. Są produktami naszej kultury, naszego świata”. Dżihadyści znali teletubisie a teraz oglądają amerykański serial „Gra o tron”.
Współwięźniem Henina był ścięty później przez islamistów amerykański dziennikarz James Foley. Dżihadyści zamordowali wtedy również trzech innych amerykańskich zakładników, rosyjskiego inżyniera Siergieja Gorbunowa i Brytyjczyka Alana Henninga.
„Czy tata jeż wróci kiedykolwiek do domu?”
W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii i USA, które konsekwentnie odmawiają płacenia okupu, Francja najprawdopodobniej wykupiła Henina.
Będąc w niewoli napisał on z innym Francuzem książkę dla dzieci pod tytułem „Czy tata jeż wróci kiedykolwiek do domu?”. Ta publikacja ma się niebawem ukazać we Francji.
„Dla dżihadystów z Zachodu nie ma odwrotu”
Henin wyjaśnia w wywiadzie, że rekruci z Zachodu, którzy dołączają do PI, są bardzo młodzi. „Wyruszyli do Syrii, żeby wesprzeć ofiary wojny domowej. Naprawdę wierzą, że są w stanie pomóc tym ludziom. Jednak bardzo szybko stają się przestępcami, których ich dowódcy nakłaniają do popełniania zbrodni. Potem nie ma już dla nich odwrotu”.