W 2014 roku w całej Unii zginęło na drogach w 25 tys. 700 osób. Czyli w dwa dni ginie blisko tylu Europejczyków, co w katastrofie samolotu Germanwings nad francuskim Alpami. Sytuacja nieco się poprawia, ale — zdaniem Brukseli — w niezadowalającym tempie.

Komisja Europejska opublikowała statystyki bezpieczeństwa drogowego za 2014 roku. Najbardziej niebezpieczna jest Bułgaria, gdzie ginie 90 osób na milion mieszkańców. Za Bułgarią uplasowały się Łotwa, Litwa, Rumunia i Polska. W naszym kraju odsetek ofiar śmiertelnych wynosił 84 na milion mieszkańców. To spadek o 3 proc. w porównaniu z 2013 rokiem. Sytuacja ulega więc poprawie choć już nie w tak efektownym tempie jak w 2013 roku, gdy liczba ofiar śmiertelnych zmniejszyła się w Polsce o 17 proc.

Najbezpieczniejsze w UE są drogi Malty (raczej nieliczne) oraz Holandii, Szwecji, Wielkie Brytanii i Dani. Dla porównania w bardzo zurbanizowanej i pokrytej gęstą siecią dróg Holandii odsetek ofiar śmiertelnych wynosił 28 na milion mieszkańców. Do wypadków śmiertelnych dochodzi najczęściej w piątki i w weekendy, częściej w nocy niż w dzień. Jest to szczególnie widoczne przypadku osób młodych. Wtedy przyczyną wypadku jest przede wszystkim jazda po pijanemu lub pod wpływem narkotyków, oraz zmęczenie kierowcy.

Polska nie tylko należy do krajów o jednym z najwyższych wskaźników śmiertelności wśród ofiar wypadków drogowych. Znacznie częściej niż w większości krajów UE ofiarami są u nas piesi — 34 proc. ofiar. Dla porównania w Holandii jest to 11 proc. Dla odmiany w Holandii bardzo dużo, bo aż 24 proc. ofiar śmiertelnych to rowerzyści, w Polsce odsetek ten wynosi 9 proc. W Holandii jednak podróżowanie rowerem jest znacznie bardziej popularne niż w Polsce.

Anna Słojewska z Brukseli