Jak pan ocenia propozycje ekonomiczne kandydatów na prezydenta?
Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club: Brakuje debaty ekonomicznej. Żaden z kandydatów na prezydenta nie przedstawia propozycji całościowych, czyli takich, które mówią o nowych wydatkach i równocześnie nowych dochodach, czy też zmniejszeniu wydatków i ewentualnie poprawie sytuacji w zakresie budżetu państwa. Kandydaci nie zauważają, lub nie chcą zauważyć, że problem finansów państwa polega nie tylko na tym, że mamy nie najlepszą strukturę wydatków, ale też na tym, że mamy systematycznie od początku transformacji spory deficyt budżetowy. Kandydaci nie przedstawiają pomysłów na obniżenie deficytu. W tej chwili recepty na jego obniżenie są bardzo potrzebne, bo przekracza on dopuszczalny deficyt UE.
Na ile to niepokojące?
Wzrost gospodarczy jest zadowalający, Polska powinna więc mieć zerowy deficyt budżetowy, żeby w sytuacji trudnej ekonomicznie można było ten deficyt zwiększyć. Gdyby w przyszłym roku doszło w Polsce do recesji, to natychmiast wpadlibyśmy w bardzo wysoki deficyt i duży przyrost długu publicznego. W okresie koniunktury powinniśmy mieć nadwyżkę budżetową, a w najgorszym razie – zerowy deficyt budżetowy.
Tylko co może w tych sprawach prezydent?
Oczywiście te kwestie są w gestii rządu, ale kandydaci na prezydenta powinni sygnalizować, że widzą problem, rozumieją i chcą dopomóc w jego rozwiązaniu. Tymczasem niektórzy kandydaci wypowiadają się w nieodpowiedzialny sposób o takich sprawach jak np. wiek emerytalny.
W obietnicach Andrzeja Dudy znalazła się propozycja przywrócenia dawnego wieku emerytalnego, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Jeśli ktoś proponuje obniżenie wieku emerytalnego, to automatycznie proponuje zwiększenie deficytu w ZUS i większe dopłaty z budżetu państwa. Kandydat PiS postuluje pogorszenie finansów publicznych. Jeśli ktoś planuje też podniesienie płacy minimalnej, to powinien dodać, że to oznacza zmniejszenie finansowania inwestycji, zmniejszenie tempa rozwoju gospodarczego, czyli również pogorszenie stanu finansów państwa i wzrost liczby bezrobotnych.
Opozycja zarzuca prezydentowi Komorowskiemu, że w ciągu pięciu lat podpisał 13 ustaw wprowadzających 21 podwyżek podatków.