Prezydent nie może być populistą

W kampanii brakuje dyskusji o gospodarce - mówi "Rzeczpospolitej" Stanisław Gomułka

Aktualizacja: 14.04.2015 23:21 Publikacja: 14.04.2015 19:25

Stanisław Gomułka

Stanisław Gomułka

Foto: Fotorzepa/Kuba Kamiński

Jak pan ocenia propozycje ekonomiczne kandydatów na prezydenta? 

Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club: Brakuje debaty ekonomicznej. Żaden z kandydatów na prezydenta nie przedstawia propozycji całościowych, czyli takich, które mówią o nowych wydatkach i równocześnie nowych dochodach, czy też zmniejszeniu wydatków i ewentualnie poprawie sytuacji w zakresie budżetu państwa. Kandydaci nie zauważają, lub nie chcą zauważyć, że problem finansów państwa polega nie tylko na tym, że mamy nie najlepszą strukturę wydatków, ale też na tym, że mamy systematycznie od początku transformacji spory deficyt budżetowy. Kandydaci nie przedstawiają pomysłów na obniżenie deficytu. W tej chwili recepty na jego obniżenie są bardzo potrzebne, bo przekracza on dopuszczalny deficyt UE. 

Na ile to niepokojące?

Wzrost gospodarczy jest zadowalający, Polska powinna więc mieć zerowy deficyt budżetowy, żeby w sytuacji trudnej ekonomicznie można było ten deficyt zwiększyć. Gdyby w przyszłym roku doszło w Polsce do recesji, to natychmiast wpadlibyśmy w bardzo wysoki deficyt i duży przyrost długu publicznego. W okresie koniunktury powinniśmy mieć nadwyżkę budżetową, a w najgorszym razie – zerowy deficyt budżetowy.

Tylko co może w tych sprawach prezydent?

Oczywiście te kwestie są w gestii rządu, ale kandydaci na prezydenta powinni sygnalizować, że widzą problem, rozumieją i chcą dopomóc w jego rozwiązaniu. Tymczasem niektórzy kandydaci wypowiadają się w nieodpowiedzialny sposób o takich sprawach jak np.  wiek emerytalny.

W obietnicach Andrzeja Dudy znalazła się propozycja przywrócenia dawnego wieku emerytalnego, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Jeśli ktoś proponuje obniżenie wieku emerytalnego, to automatycznie proponuje zwiększenie deficytu w ZUS i większe dopłaty z budżetu państwa. Kandydat PiS postuluje pogorszenie finansów publicznych. Jeśli ktoś planuje też podniesienie płacy minimalnej, to powinien dodać, że to oznacza zmniejszenie finansowania inwestycji, zmniejszenie tempa rozwoju gospodarczego, czyli również pogorszenie stanu finansów państwa i wzrost liczby bezrobotnych.  

Opozycja zarzuca prezydentowi Komorowskiemu, że w ciągu pięciu lat podpisał 13 ustaw wprowadzających 21 podwyżek podatków.

Bronisław Komorowski nie postulował podniesienia podatków, tylko podpisał sejmowe ustawy. Oczywiście prezydent mógł wetować, ale deficyt był tak duży przez brak reform w okresie rządów PiS i brak reform – z wyjątkiem eliminacji emerytów pomostowych – w okresie rządów Tuska, że byłoby to nieodpowiedzialne. Polska potrzebuje prezydenta odpowiedzialnego. Nie musi być ekonomistą, wystarczy, że nie będzie populistą i będzie myślał w dłuższym horyzoncie czasowym niż tylko jego kadencja i kadencja partii, z której się wywodzi. Dobrze, że w końcu Donald Tusk odważył się na podniesienie wieku emerytalnego, choć zrobił to bardzo ostrożnie i późno.

Czego Panu brakowało w prezydenturze Bronisława Komorowskiego?

Inicjatywy prezydenta w sferze gospodarki są ograniczone. Dobry prezydent to taki, który apeluje do rządu o inicjatywy o których będzie później decydować większość Sejmowa. Dobry prezydent, to taki który nie wetuje dobrych ustaw i zachęca do podjęcia inicjatyw niepopularnych ale potrzebnych. W przypadku Lecha Kaczyńskiego mieliśmy do czynienia z blokowaniem dobrych inicjatyw ustawodawczych. Jedną z nich była reforma w obszarze reformy służby zdrowia. Propozycje rządu Tuska były akurat  sensowne w obszarze zdrowia, bo zmierzały w stronę poprawy efektywności i zostały zablokowane przez poprzedniego prezydenta. W ostatnich latach rząd PO-PSL  mógł zaproponować  reformy w służbie zdrowia, ale tego nie zrobił  a prezydent nie zachęcał do inicjatywy. To mi się ze strony prezydenta Komorowskiego nie podobało. Nie podobało mi się też, że prezydent nie  zawetował przejęcia środków z OFE, ani nawet nie przesłał   ustawy  o OFE do Trybunału Konstytucyjnego przed  jej podpisaniem . Prezydent powinien był zachęcać rząd do reformowania, a nie ratowania się środkami Polaków zgromadzonymi przez wiele lat. Tym bardziej, że koalicja rządowa jest pod presją populistycznych żądań ze strony opozycji.

Do czego mogą prowadzić propozycje podwyższenia kwoty wolnej od podatku, zatrudnienie lekarza i dentysty w każdej szkole, zapewnienie wszystkim rodzinom dostępu do żłobków i przedszkoli…

To czysty populizm i nieliczenie się z efektami stanu finansów publicznych. Prezydent, który stoi na straży bezpieczeństwa państwa, także finansowego, powinien zwracać na to uwagę i zaapelować do partii rządzących, opozycji i opinii publicznej o myślenie i działanie perspektywiczne, a nie tylko tu i teraz.

Andrzej Duda obiecywał przedstawienie projektu programu mieszkaniowego dla młodych małżeństw, a także zaprezentowanie programu "Polska mój dom", który byłby wsparciem dla młodych przedsiębiorców.

Należy inwestować  przede wszystkim w tanie  mieszkania czynszowe oraz szkolnictwo zawodowe,   bo  takie działania  dałyby szansę  młodym ludziom , także starszym,  z regionów o dużym bezrobociu na wejście na rynek pracy w dużych miastach, gdzie bezrobocie jest niskie.  Mieszkania powinien jednak budować sektor prywatny,  a  budżet państwa mógłby przejąć tylko  część opłat za mieszkania przez jakiś okres początkowy. Takich pożytecznych dla gospodarki i indywidualnych ludzi, a równocześnie mało kosztownych dla finansów państwa,   propozycji nie widzę jednak w programie „Polska mój dom”  kandydata Dudy.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!