Odważny i niewygodny - wspomnienie Bogusława Chraboty

Anonimowy oficer SB pisał o nim w notatce sporządzonej na potrzeby MSW w 1970 roku: „Charakteryzując osobowość Bartoszewskiego należy stwierdzić, że jest on zażartym, wojującym antykomunistą. W gronie zaufanych osób ustrój komunistyczny określa mianem ‘chamskiego kierunku’, a o sobie mówi, że jest antykomunistą od kolebki, bo już od kolebki niania straszyła go bolszewikami. Twierdzi, że ‘uzbrojony w żydowski medal podstawia komunistom nogę gdzie tylko może’”. Rzeczywiście podstawiał, wyjątkowo konsekwentnie.

Aktualizacja: 26.04.2015 23:37 Publikacja: 26.04.2015 21:04

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: materiały prasowe

Proletariacka ojczyzna nie miała z Bartoszewskim łatwo. Trudno zresztą, żeby było inaczej. Władcy Polski Ludowej sami się o to wyjątkowo starali aresztując go po raz pierwszy już rok po wojnie. W areszcie, bez wyroku siedział czternaście miesięcy, a kolejne aresztowanie w 1949 roku skończyło się wieloletnim więzieniem. Wyszedł dwa lata po śmierci Stalina w 1955 roku. Był wciąż względnie młodym człowiekiem, ale już z życiorysem, którego starczyłoby dla całego pokolenia.

Kiedy myślę o ś.p. Władysławie Bartoszewskim mam przede wszystkim przed oczami historię. Jako maturzysta bronił przed Niemcami stolicy. W wieku lat osiemnastu trafił do Auschwitz. Resztę wojny spędził w konspiracji, działając między innymi w Radzie Pomocy Żydom „Żegota". Ileż to wszystko wymagało odwagi!

Ileż odwagi wymagał nie tyle i nie tylko humanitarny odruch ratowania skazanych na zagładę, co zdarzało się w okupowanej Polsce dość często, ale podjęcie systematycznej, instytucjonalnej walki z Holokaustem. Tylko on sam wie. Cóż mu po tym wszystkim, po Oświęcimiu, „Żegocie", Powstaniu Warszawskim byli jacyś esbecy? Jacyś panowie piszący notatki w ciemnych murach MSW. Robił swoje.

Z Radiem Wolna Europa współpracował od 1963 roku. Potem było Towarzystwo Kursów Naukowych, podziemna prasa i Solidarność. Robił swoje i był zarazem, ze swoim „żydowskim medalem" szalenie niewygodny dla komunistycznych władz. „A cóż oni mi mogą zrobić!?" – pamiętam jak powtarzał w latach 80.

I jeszcze jeden z wyjątkowych wymiarów jego osobowości. On, świadek Holokaustu, on więzień Auschwitz, angażuje się po wojnie w polsko-niemieckie pojednanie. Miał tysiąc powodów, by nigdy nie podać Niemcowi ręki, a jednak był jednym z największych orędowników pojednania.

Ostatni świadek historii? Ostatni taki? Pewnie tak. Do końca barwny, żywy, ludzki i mimo wszystko pełen pokory. Pamiętam w jak ważny sposób wybrzmiały w moim prywatnym sumieniu słowa z jego wstępu do książki „Moja Jerozolima. Mój Izrael": „Nikt nie może o sobie powiedzieć, że zrobił dość, poza tymi, którzy zginęli niosąc innym pomoc. Jedynie ci zrobili dość".

Wieczne odpoczywanie, Panie Profesorze.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne