Rzeczpospolita: Meteorolodzy ostrzegają, że czekają nas wyjątkowo upalne dni, a w sobotę mogą nawet paść polskie rekordy ciepła. Chyba rosół i schabowy w tym tygodniu nie wydają się najlepszym pomysłem na obiad...
Robert Makłowicz: W upale na samą myśl o rosole robi się niedobrze, w gorące dni je się raczej lekkie i chłodne potrawy. Ale pamiętajmy, że w innych krajach te 40 stopni na nikim nie robi wrażenia... W czerwcu, gdy byliśmy nagrywać nasz program w Andaluzji, panowały tam niesamowite upały, ale nikomu nie przyszło do głowy, by informować o tym w nagłówkach gazet.
Bo tam upał panuje cały czas, a u nas tak wysoka temperatura to prawdziwe wydarzenie.
Ale o tej porze roku nie powinna ona przecież nikogo dziwić, do tego naprawdę da się ją przeżyć. Klimat się zmienia, robi się coraz cieplej, ale pamiętajmy, że np. żyjący w X w. Ibrahim ibn Jakub opisuje Kraków jako miasto szczelnie otoczone winnicami. A to oznacza ni mniej, ni więcej, że kiedyś było u nas dużo cieplej. Te winnice oczywiście później wymarły, a w XVII w. Bałtyk zamarzał już aż do Bornholmu, ale ludzie zawsze sobie jakoś z tym radzili...
A jak sobie radzą w krajach, w których upał jest codziennością?