Niezwykłą przemianę w ciągu zaledwie kilku tygodni przeszła publicystyka „Gazety Wyborczej". Dziennik, który dotąd stał na stanowisku, że zapłodnienie pozaustrojowe trzeba w Polsce wprowadzić bezwarunkowo i bez żadnych ograniczeń, nagle zmienił front i od kilku dni zastanawia się, czy przypadkiem nie powinno się w procedurze in vitro wprowadzić jakiegoś kryterium wiekowego. „Może należy zakazać in vitro u kobiet po pięćdziesiątce. Większość krajów Europy stawia granice między 40. a 45. rokiem życia" – zastanawia się publicystka Ewa Siedlecka. I stawia kolejne pytania. Czy kobieta w podeszłym wieku, realizując swoje dążenie do szczęścia, ma do tego prawo bez względu na dobro dziecka? Czy lekarz ma w takim wypadku prawo rozważać interes dziecka?
Na łamach „Wyborczej" pojawiają się zatem opinie lekarzy, etyków, ministra zdrowia. Niektórzy – jak choćby prof. Krzysztof Marczewski czy dr Konstanty Radziwiłł – twierdzą, że jakieś ograniczenia ustawowe trzeba wprowadzić. Inni – np. wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki – nie widzą takiej potrzeby. Wiceszef resortu zdrowia argumentuje przy tym, że nie ma co się zastanawiać nad jakimkolwiek dobrem osoby trzeciej, czyli potencjalnego dziecka. „W imię jego domniemanego dyskomfortu nie mamy prawa ograniczać wolności kobiety do rozrodu" – stwierdza Radziewicz-Winnicki. Zdumiewa go także to, że problem ograniczenia wiekowego podnosi właśnie „Wyborcza", która przez lata uczyła go „poszanowania dla wolności i swobód obywatelskich".
Przyznam, że i ja wpadłem w niemałe zdumienie. Osłupiał też Bogumił Łoziński, publicysta „Gościa Niedzielnego". Czyżby nagle i zupełnie niespodziewanie na Czerskiej pojawił się głos rozsądku? Czy do redaktorów dotarł głos abp. Stanisława Gądeckiego, który w jednym z listów do Bronisława Komorowskiego podkreślał, że w dyskusji o in vitro nie występują tylko przeciwnicy i zwolennicy tej metody, ale „jest jeszcze trzecia strona, którą próbuje się całkowicie pominąć i uprzedmiotowić", a stroną tą są nienarodzone dzieci?
Punktem wyjścia do postawienia przez „Wyborczą" pytań o ograniczenia wiekowe jest przypadek 60-letniej aktorki, która niedawno urodziła bliźnięta. I choć kobieta zaprzecza, by jej ciąża była wynikiem zapłodnienia in vitro, innego zdania są lekarze, którzy twierdzą, że naturalne zapłodnienie w tym wieku jest niemożliwe.
Ciekawe przy tym, że głosów rozsądku nie było słychać podczas burzliwej debaty w Sejmie, a potem w Senacie, gdy posłowie i senatorowie zwracali uwagę, że szykujemy najbardziej liberalną ustawę w Europie. Refleksja taka nie pojawiła się też w marcu, gdy episkopat podkreślał, że rządowy projekt ustawy odrzuca „wszelką wrażliwość na wartość i podmiotowość życia ludzkiego". Zastanowienia nie było także wtedy, gdy prawnicy, konstytucjonaliści i obrońcy życia wskazywali na te zapisy ustawy, które mogą w przyszłości zrodzić pewne problemy natury prawnej lub etycznej.