Reklama

Nieodrobione lekcje PO

Partia rządząca idzie do wyborów z absurdalnym przekazem.

Aktualizacja: 16.09.2015 07:09 Publikacja: 15.09.2015 17:57

Premier Ewa Kopacz

Premier Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Kiedy pod koniec maja opadał kurz po wyborach prezydenckich, większość obserwatorów była przekonana, że najważniejszym punktem przed październikowymi wyborami parlamentarnymi będzie referendum. Wiele też wówczas wskazywało na to, że główną rolę jesienią będzie odgrywać Paweł Kukiz.

W środę mija dziesięć dni od referendum i widać, że nikt już o nim nie pamięta. Według Google Trends internauci przestali interesować się tym tematem jeszcze w zeszły piątek. Jak na najważniejsze powakacyjno-przedwyborcze wydarzenie – dosyć słabo.

Podobnie z Kukizem. Polityk, który jeszcze w maju wydawał się czarnym koniem polskiej polityki, dziś nie może mieć pewności, czy w ogóle będzie w niej istniał po 25 października.

Wbrew wiosennym przewidywaniom wcale też nie zakończył się spór PO i PiS. Duopol tych partii nie osłabł, lecz wydaje się wzmacniać.

Dlatego dziś, sześć tygodni przed elekcją parlamentarną, trudno jest prognozować wynik. Choć Platformie źle wróży to, że nie wyciągnęła wniosków z dwóch ważnych lekcji, jakie otrzymała w ostatnich kampaniach wyborczych.

Reklama
Reklama

Przekaz Platformy jest dziś niespójny. Partia przedstawia propozycję dla najsłabiej zarabiających, obiecując obniżyć im jednolity podatek do 10 proc. Ewa Kopacz równocześnie woła, że już dość zaciskania pasa i że czas sprawić, aby zwykli Polacy również mogli oczekiwać na poprawę swego losu, by oni też mogli uczestniczyć w konsumowaniu owoców wzrostu. Wydawać by się mogło więc, że główną grupą docelową dla PO są osoby uboższe, a przede wszystkim niezamożne rodziny z dziećmi.

Równocześnie, gdy Platforma reaguje na działania PiS oraz Andrzeja Dudy, jej przekaz jest zupełnie inny. Gdy prezydent mówi o biednych dzieciach, a PiS kręci w tej sprawie spot wyborczy, PO zachowuje się jak w amoku i przekonuje, że w Polsce nie ma biednych dzieci.

Gdy Duda się chwali, że mówił Joachimowi Gauckowi, że Polska to kraj, w którym brak równości i solidarności, Platforma oburza się i przekonuje, że – niemal jak w „Kandydzie" Woltera – „żyjemy w najlepszym ze światów".

Powtarzanie za granicą przez prezydenta tez o polskich problemach wewnętrznych uważam za złą praktykę. Nie zmienia to jednak faktu, że przekaz Platformy jest absurdalny. Bo jak niby ma się do niej przekonać ubogi wyborca, który raz słyszy, że PO chce, by wreszcie żyło mu się lepiej, a potem znów, że w Polsce jest super i że żyje w kraju mlekiem i miodem płynącym.

Ale rzecz nie tylko w komunikacji z wyborcami. Platforma powtarza bowiem błąd, który zaciążył na kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego. Były prezydent – choć narastała atmosfera buntu – wciąż mówił o „złotym wieku" w historii Polski, o niesprawiedliwym obrazie kraju kreowanym przez opozycję; innymi słowy: kierował swój przekaz raczej do grupy osób zadowolonych ze swej sytuacji oraz z kondycji kraju.

Obecna kampania paradoksalnie przypomina też tę z maja, tyle że 2014 r. Wówczas – podobnie jak dziś – wiele wcześniejszych planów sztabowców zostało unieważnionych przez wydarzenia międzynarodowe. Przed eurowyborami tematem numer jeden były Ukraina i rosnące w Polsce obawy o to, co zrobią Rosjanie. Dziś na kampanię mocno oddziałuje kryzys imigracyjny.

Reklama
Reklama

Półtora roku temu PO, która przegrywała w sondażach z PiS, postawiła wszystko na jedną kartę. Donald Tusk przeprowadził kampanię – w kraju i w europejskich stolicach – na rzecz unii energetycznej, która miała obronić Polskę przed Rosją. Bezpieczeństwo uczynił tematem numer jeden przedwyborczej walki o głosy.

Próbował ten manewr powtórzyć Bronisław Komorowski w maju tego roku – budując wizerunek stabilnego polityka w niespokojnych czasach. Lecz wiosną sytuacja na Ukrainie się ustabilizowała, a imigranci jeszcze nie stanowili dla Polski istotnego problemu.

Teraz, jesienią, jest zupełnie inaczej. Kryzys dotyka Polski bezpośrednio. Tyle tylko, że premier Ewa Kopacz nie okazuje się twardym liderem w trudnych czasach. Polska ma niespójne stanowisko w sprawie imigrantów i zaczyna być krytykowana w UE. Dlatego tym razem zagrożenie zewnętrzne rządzącym zamiast pomóc, może jeszcze bardziej zaszkodzić. Dziwne, że PO nie wyciągnęła lekcji z poprzednich kampanii.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama