28 sierpnia na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku pochowano Danutę Siedzikównę, ps. Inka i Feliksa Selmanowicza, ps. Zagończyk, bohaterów antykomunistycznej konspiracji, zamordowanych w 1946 r. W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział przedstawiciele KOD, w tym Mateusz Kijowski. Doszło do przepychanek, część zgromadzonych wznosiła okrzyki: "Precz z komuną", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". KOD-owcy opuścili plac przed bazyliką w eskorcie policjantów.
Mateusz Kijowski w rozmowie z TVN24 mówił o udziale swoim i przedstawicieli KOD-u w pogrzebie"Inki" i "Zagończyka". Zapytany o to, jak się nazywała "Inka", odpowiedział:
- Inka się nazywała Danuta... Przepraszam, nie pamiętam w tej chwili nazwiska. Chociaż to nie ma znaczenia - powiedział lider KOD w programie "Piaskiem po oczach". - Danuta Stańczykowska z tego, co pamiętam - dodał i przyznał dla porównania, że nie zna pseudonimu swojego dziadka z partyzantki.
Lider KOD zdementował też pogłoski o "śmierci" Komitetu. - Zmieniamy się na lepsze, zaczynamy się organizować - powiedział i zaprosił na marsz KOD 24 września.