- Istnieje niebezpieczeństwo, że nowy szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych będzie teraz z nadania - powiedział Maciej Lasek, którego kadencja kończy się za tydzień. - Wszystko zależy od ministra infrastruktury.
Lasek stwierdził, że nawet kiedy przestanie być przewodniczącym, nadal będzie się zajmował przyczyn katastrofy smoleńskiej. - To mój obowiązek jako badacza. Zwłaszcza jeśli ktoś usiłuje przekłamać wyniki tych badań - mówił Lasek.
Gość Jacka Nizinkiewicza podkreślił, że zalecenia Komisji, które zostały opracowane przez nią i środowisko lotnicze, zostały wdrożone i nie odwołał ich nawet minister Macierewicz.
Filmem nakręconym pod określoną tezę nazwał Lasek "Smoleńsk" Antoniego Krauzego. - Można w nim znaleźć ewidentne kłamstwa, które wprowadzają widza w błąd - stwierdził. - Wybuch, zalecenia kontrolerów... Tymczasem w wyniku badań nie stwierdzono żadnego wybuchu, przeczą temu dowody - mówił Lasek. Niekonsekwencji w tym filmie jest dużo więcej, nawet jeśli chodzi o liczbę domniemanych wybuchów.
- Reżyser filmu przez niedomówienia zostawia widza w poczuciu niepokoju. Przyznam jednak, że wzruszyłem się na tym filmie, są tam sceny wzruszające, szczególnie że wykorzystano materiały archiwalne, które są chyba jedyną mocną stroną filmu. Pokazał też ten moment jedności po katastrofie, kiedy wszyscy byliśmy naprawdę razem - mówił Maciej Lasek.