Polska jest światowym potentatem w jednej z najbardziej luksusowych branż – przemyśle jachtowym. Polskie stocznie zaopatrują nabywców z całego świata w łodzie warte po kilkaset tysięcy, a nawet po kilka milionów euro. W budowie łodzi do 10 metrów długości staliśmy się już drugim po Stanach Zjednoczonych producentem w świecie. Szacuje się, że sprzedaż sektora sięga rocznie miliarda złotych.
Cała branża produkuje rocznie kilkanaście tysięcy łodzi. Dużych stoczni jest niewiele: Delphia Yachts, Sunreef, Ostróda Yacht, Balt Yacht, Ślepsk, Model-Art. Jednak liczba wszystkich firm powiązanych z branżą produkcji jachtów – zarówno mniejszych producentów, dostawców elementów, właścicieli marin itd. – sięga blisko 900. Najwięcej zamówień napływa z Unii Europejskiej. Głównymi odbiorcami polskich jachtów są takie kraje, jak: Francja, Niemcy, Holandia czy Skandynawia. Dużym rynkiem zbytu, jeszcze przed kryzysem na wschodzie, była Rosja. Eksport trafia także do USA czy Emiratów Arabskich. Coraz więcej stoczni stara się o kontrakty w Chinach. Stocznia Sunreef Yachts przeszło trzy lata temu otworzyła tam biuro.
Kurs na Amerykę
Zdaniem Roberta Antczaka, dyrektora sprzedaży produktów bankowości korporacyjnej Banku Zachodniego WBK, polscy producenci powinni się mocniej zainteresować Ameryką Łacińską i Południową. – Jest tam wiele rejonów szczególnie interesujących z punktu widzenia sportów wodnych, gdzie polskie łodzie mogą być z powodzeniem wykorzystywane do celów turystycznych. Oprócz Bahamów, do których już teraz bardzo dużo eksportujemy, są też przecież Jukatan i riwiera meksykańska, Karaiby, wyspy Galapagos czy Kostaryka lub Kuba – twierdzi Antczak.
Atutem polskich stoczni jachtowych są niższe koszty produkcji oraz duże możliwości firm w zakresie technologii, designu oraz jakości wykończenia. Producenci korzystają z najlepszego know-how, tych samych materiałów, którymi dysponują stocznie na południu Europy czy w Skandynawii, mają do dyspozycji projekty światowych firm designerskich. Bardzo często kontrakty realizowane są pod konkretne zamówienia. Przykładem może być 25-metrowy jacht zbudowany trzy lata temu przez Galeon: przy jego wykańczaniu zastosowano hebanowe, lakierowane na wysoki połysk drewno, inkrustowane masą perłową połączoną ze skórami egzotycznych zwierząt. Każda kabina została inaczej zaprojektowana, a wszystkie ozdobne elementy wykonano ręcznie. Wykonanie łodzi zajęło dwa razy więcej czasu niż przy standardowej zabudowie tego typu jednostki.
– Realizacja takich kontraktów wymaga ogromnego nakładu pracy, doświadczenia i unikalnych kwalifikacji. Dlatego tego typu produkcja pozwala na stosunkowo wysokie marże, które przekładają się na wartość eksportu – mówi Piotr Dylak, dyrektor ds. finansowania handlu w BZ WBK.