Z porannego umocnienia złotego późnym popołudniem niewiele zostało, o czym zdecydowały w dużej mierze czynniki globalne. Siłę pokazał dolar, co zamknęło drogę do dalszych wzrostów polskiej waluty. Kurs euro po czwartkowym umocnieniu do 4,29 zł, gdy notowania wspólnej waluty osiągnęły najniższy poziom od blisko czterech lat, w piątek rano cofnął się do poziomu 4,32 zł. Nieco więcej trzeba także płacić za franka szwajcarskiego, który kosztuje prawie 4,55 zł. Najmocniej jednak zyskał dolar – kurs amerykańskiej waluty powrócił do poziomu 3,96 zł.

Z końcem tygodnia dolar wrócił do łask inwestorów. W piątek odrabiał czwartkowe spadki względem pozostałych walut. Za euro znów płacono ok. 1,09 dolara.

Czytaj więcej

Rekord wszech czasów na GPW. Na wieść o pieniądzach z KPO umacnia się też złoty

Perspektywy polskiej waluty w dalszym ciągu pozostają mocno związane z dolarem, który w ostatnich tygodniach wypadł z łask inwestorów, co jest efektem oczekiwań związanych z rozpoczęciem obniżek stóp procentowych w USA, które zostały wzmocnione po ostatnim, środowym posiedzeniu amerykańskiego banku centralnego (Fed). Jednocześnie  wsparciem dla polskiej waluty są poprawiające się perspektywy krajowej gospodarki i utrzymujące się od październikowych wyborów pozytywne nastawienie zagranicznych inwestorów do polskich aktywów.