Czwartek był bardzo udany dla polskiej waluty. Jeszcze rano jej notowania zmieniały się nieznacznie, ale po południu złoty złapał wiatr w żagle. Umacniał się wyraźnie wobec dolara, euro, franka i funta. Zareagował tak m.in. na dane o inflacji w Polsce, z których wynika, że inflacja bazowa w październiku obniżyła się siódmy raz z rzędu i wyhamowała z 8,4 do 8,0 proc. r./r.
Gra pod zaostrzenie polityki pieniężnej
– Ceny z wyłączeniem żywności i energii w porównaniu z wrześniem okazały się jednak o 0,6 proc. wyższe. Był to ich najsilniejszy miesięczny skok od kwietnia, gdy inflacja bazowa wykazywała ogromny rozpęd, a jej roczna dynamika mijała szczyt na poziomie 12,3 proc. r./r. – zwraca uwagę Bartosz Sawicki, analityk firmy Cinkciarz.pl. – Dynamika CPI, która spadła do 6,6 proc. r./r., w końcówce roku nie powinna osiągać nowych minimów i lekko wzrośnie. Inaczej będzie ze wskaźnikiem bazowym, który obniży się w kierunku 7 proc. r./r. Wynika to jednak głównie z jego odmiennego przebiegu w końcówce 2022 r. Gdy inflacja konsumencka przejściowo hamowała przed osiągnięciem lutowego szczytu 18,4 proc. r./r., wzrost cen bazowych nieprzerwanie się rozpędzał – dodaje Sawicki.
Czytaj więcej
Dzięki udziałowi w programie „Pierwsze mieszkanie” banki państwowe zyskały ogromną przewagę na konkurencją. Przyszłość programu stoi jednak pod znakiem zapytania.
Po południu złoty umacniał się do dolara i euro o 0,4 proc. Amerykańska waluta była wyceniana na 4,02 zł, co jest poziomem widzianym ostatnio w wakacje. Euro z kolei było wyceniane na 4,36 zł, co jest najniższą wartością od ponad trzech lat. Funt zjechał nieznacznie poniżej 5 zł. Ostatni raz z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na przełomie 2020 i 2021 r. Frank cofnął się do 4,52 zł.