Kurs dolara po porannym spadku do 4,31 zł pod koniec dnia poszybował w górę do poziomu 4,35 zł. Z kolei kurs franka szwajcarskiego powrócił w okolice 4,77 zł, a kurs euro znalazł się na poziomie 4,61 zł.
Złoty złapał oddech, ale na krótko
Pozytywny efekt zeszłotygodniowej wypowiedzi prezesa NBP Adam Glapińskiego powoli wygasa. Przypomnijmy, że polska waluta na krótko wróciła do łask po załamaniu notowań na początku września wywołanym zaskakującym cięciem stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, co w skali minionego tygodnia przyniosło jej kilkugroszowe zyski względem najważniejszych walut. Wsparciem były słowa szefa NBP, że po wrześniowej obniżce stóp przestrzeń do dalszych obniżek znacząco się zawęziła, co może oznaczać ich brak w krótkim terminie. Jest to o tyle istotne, że dalsze obniżki kontrastowałyby coraz mocniej z kontynuacją podwyżek bądź utrzymywaniem wysokich stóp m.in. w strefie euro i w USA.
Czytaj więcej
NBP nie przejmuje się wartością naszej waluty. Złoty traci tym więcej, im częściej mówi prof. Adam Glapiński. Sytuację próbuje ratować rząd, ale czy prezes PFR ma to w swoich kompetencjach? Przed posiadaczami kredytów we frankach i przedsiębiorcami trudny czas. Po wyborach złoty może jednak stracić na wartości jeszcze bardziej.
Z początkiem nowego tygodnia niestety do głosu doszły czynniki globalne. W sytuacji pogorszenia nastrojów na rynkach inwestorzy znów przychylnym okiem spojrzeli na dolara, równocześnie odsuwając się od złotego.